Drobiazgi kultury. Małe wielkie miejsca, część 2
Szanowni Państwo, przed tygodniem obiecałam kontynuację tematu małych miejsc, w których kwitnie wielka kultura. Opowiadałam o Klubie Aktora „Loża”. Dzisiaj dwa słowa o kolejnym takim niewielkim, a bezcennym miejscu.
To mieszkanie pani prof. Elżbiety Stefańskiej, a właściwie jej słynnych rodziców: Haliny Czerny-Stefańskiej i Ludwika Stefańskiego. Mówiłam już kiedyś Państwu o tych absolutnie niezwykłych przestrzeniach, w których panuje niepowtarzalna atmosfera.
Mieszkanie wypełnione jest licznymi instrumentami muzycznymi: są tu m.in. fortepiany, klawesyny, pianino, nawet szpinet. Są też pamiątki po wielkich twórcach światowej muzyki, są fotografie wielkich artystów. Są obrazy, rzeźby, rysunki, grafiki, ale też zupełnie zwyczajne przedmioty mające wartość głównie dla Gospodyni.
W tym niezwykłym otoczeniu, Salonie Muzycznym, odbywają się „Koncerty domowe” - zapoczątkowane jeszcze przez państwa Stefańskich, a kontynuowane przez ich córkę Elżbietę - wybitną klawesynistkę.
Proszę sobie wyobrazić dwa wielkie, połączone pokoje, zatłoczone tymi wszystkimi przedmiotami. Siedzimy tam na krzesłach i fotelach zebranych z całego mieszkania, wzrokiem błądzimy po różnościach: a to popiersie Beethovena, a to japońskie wachlarze i XVII-wieczna zbroja samuraja, a to różne nagrody zebrane przez tę muzyczną rodzinę, a to ceramiczne talerze przywiezione z dalekich podróży czy kryształowe wazony. Na fortepianie liczne fotografie w ozdobnych ramkach. Zza uchylonych okien dobiegają uliczne odgłosy. A w klatce trzy małe ptaszki cicho podśpiewują i swoiście wtórują muzykom.
Pani Profesor zapowiada kolejny występ. Dali go dwaj bardzo młodzi wirtuozi, laureaci Ogólnopolskiego Konkursu Indywidualności Muzycznych, jaki odbywa się w bliskiej memu sercu zakopiańskiej Atmie. Obaj rzeczywiście okazali się nie byle jakimi Indywidualnościami - grali rewelacyjnie! Młodziutki, drobny Wojciech Niedziółka pięknie zagrał na skrzypcach tańce Bacha, a potem porwał nas brawurowym wykonaniem Koncertu skrzypcowego d-moll Henryka Wieniawskiego. Z kolei nieco starszy, szesnastoletni pianista, Paweł Wojciechowski, zachwycił mistrzowską interpretacją Chopina i Liszta.
Wielkie brawa, bisy, a potem długie rozmowy przy winie, sokach, owocach i pysznych tortach, które przygotowuje dla salonowej publiczności chrzestna córka i uczennica prof. Stefańskiej, Japonka Mariko Kato, również świetna klawesynistka.
Powinniśmy wspierać takie miejsca. Chronić je - dla dobra nas samych i naszych dzieci.