Drobiazgi kultury. Felieton Zofii Gołubiew: w autobusie
Szanowni Państwo, byłam świadkiem takiej sceny: autobus silnie szarpnął przy hamowaniu i starsza pani nie utrzymała równowagi, wpadła na kogoś siedzącego, a jej zakupy rozsypały się po podłodze. Dzięki Bogu, ani jej, ani tej siedzącej osobie nic groźnego się nie stało, poza zdenerwowaniem.
Słyszałam jednak o tym, że takie szarpnięcie skończyło się upadkiem starszego mężczyzny i pęknięciem panewki stawu biodrowego. A niedawno w przychodni rehabilitacyjnej dowiedziałam się, że coraz więcej osób zgłasza się z urazem barku uszkodzonego w sytuacji, gdy ktoś trzymał się uchwytu, a autobus gwałtownie ruszył lub zahamował.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego jedne autobusy jeżdżą łagodnie, bezpiecznie, a inne szarpią i wywracają lub kaleczą ludzi. Mąż wyjaśnił mi, że w autobusach zastosowane są hamulce pneumatyczne, które reagują całkiem inaczej niż te w autach osobowych, a widocznie nie wszyscy kierowcy umieją je dobrze obsługiwać - trzeba to robić z dużym wyczuciem.
Ale problem pozostaje, i starsze osoby stale są bardzo narażone na urazy. Tymczasem obserwuję dziwne zjawisko - w tramwajach często młodzież ustępuje miejsca starszym, natomiast w autobusach, gdzie bardziej by się to przydało, zupełnie nie. Na przystankach młodzi sprawnie wsiadają jako pierwsi, a następnie szybko zajmują miejsca siedzące i najczęściej zaczynają się wpatrywać w ekranik smartfonu.
Patrzę na te młode dziewczyny i chłopców, którzy nie mają najmniejszego zamiaru ustąpić miejsca osobom wiekowym, i myślę, jak bardzo pozbawieni są wyobraźni oraz dobrego wychowania.
Parokrotnie rozmawiałam z Państwem o tym, że jest w tym nasza wina, bo są to przecież wychowankowie naszych pokoleń. Notabene, nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy się tak zachowywać, gdy byliśmy młodzi, nie tak nas uczono.
A co z wyobraźnią? - słyszałam o programie, który polega m.in. na tym, że młodej osobie nakłada się rodzaj ciężkiej, utrudniającej ruchy kamizeli i każe się w tym poruszać, a na ręce zakłada się sztywne rękawice i poleca wyjąć drobne z portmonetki.
Na koniec coś pozytywnego. Pewnego razu, kiedy byłam bardzo zmęczona i niosłam torbę z ciężkimi książkami, z wahaniem, ale odważyłam się i grzecznie zapytałam młodą dziewczynę, czy nie ustąpiłaby mi miejsca. I proszę sobie wyobrazić, że nie tylko natychmiast wstała, ale z miłym uśmiechem powiedziała: „Oj, przepraszam, nie zauważyłam”.
A może dzięki temu incydentowi, także w przyszłości ta młoda osoba będzie dostrzegała innych i wczuwała się w ich sytuację?