Drobiazgi kultury. Felieton Zofii Gołubiew: O wymowie
Szanowni Państwo, zastanawiałam się nad sposobem wysławiania się przez osoby publiczne. Zauważyłam wielkie niechlujstwo, które jest - według mnie - lekceważeniem słuchaczy.
Mniejsza z tym, gdy zbyt szybko i niezrozumiale, połykając końcówki słów, mówi np. europoseł Ryszard Czarnecki czy minister Krzysztof Szczerski. Oni są politykami, a nie prezenterami telewizyjnymi. Jeżeli więc mówią nie do końca wyraźnie, to jedynie ich strata, bo słuchaczowi może umknąć jakaś ważna dla nich myśl.
Nie czepiam się więc polityków ani np. lekarzy, inżynierów czy robotników. Ale jeśli niewyraźnie mówi prezenterka w TV, gdy coś tam szemrze pod nosem, czego z wysiłkiem daje się wysłuchać, to zastanawiam się, czy ta osoba wybrała właściwy zawód. W radiu rzadko słyszę niechlujną wymowę, ale estrada lub telewizja nieraz oferują nam taką niezrozumiałą artykulację.
Dzieje się tak również w teatrze. Aktorzy coraz częściej posługują się mikroportami, co wprawdzie wzmacnia ich głos, ale nie likwiduje niedostatków dykcji. A więc bywa głośno, lecz niezrozumiale. Charakterystyczne, że nie dotyczy to starszych aktorów, którzy bez jakichkolwiek wzmacniaczy głosu, nawet z głębi sceny, mówiąc niemal szeptem, są znakomicie słyszani w całym teatrze.
Spytałam kiedyś wybitną starszą aktorkę o przyczynę złej wymowy u części aktorskiej młodzieży. Zasugerowałam, że zapewne na studiach nie przywiązuje się wagi do nauki dykcji. „Ależ wręcz przeciwnie!” - odpowiedziała - „Przynajmniej u nas, w Krakowie, dykcji uczy się znakomicie, to bardzo ważny element aktorskiej edukacji”. Zdumiona, dowiedziałam się, że studia uczą efektywnie, młodzi opuszczają Akademię, mówiąc świetnie, a potem ich wymowę niejednokrotnie psuje… teatr. Zdarza się bowiem, że re-żyser, zwłaszcza młody, karci absolwenta starannie wymawiającego kwestię, pouczając go, żeby mówił bardziej „naturalnie”, żeby „nie grał”. I w ten sposób młody aktor oducza się wyuczonej dykcji. A czy dzięki temu rzeczywiście staje się naturalny, a jego gra jest bardziej przekonująca? Wątpię. Role najbliższenaturalności, życia, tworzyli zawsze aktorzy, którzy świadomie kreowali, budowali daną postać, rozumiejąc ją i głęboko się w nią wczuwając.
Warunkiem niezbędnym jest chęć bycia zrozumianym przez publiczność, aby móc dostarczać jej wzruszeń, przeżycia. Tymczasem często musimy się skupiać na tym, aby w ogóle zrozumieć słowa wygłaszanej kwestii, a w przypadku prezenterów, by usłyszeć np., jaka będzie pogoda.
Dobrze jest więc pamiętać także o kulturze wymowy.