Drezdenko: Psy dają nam w kość
- W ostatnim czasie po mieście biega pełno psów. Skąd one są? Gdzie są ich właściciele? Nie wierzę, że są bezpańskie - skarży się nam Marta Pupka.
Mieszkańców zaczyna niepokoić to, że w mieście jest coraz więcej psów. Nie, nie tych, które spacerują na smyczy. Chodzi o całe watahy, które w najlepsze biegają po całym mieście. Całkowicie luzem, bez kagańców. - One chyba tak do końca nie są bezpańskie. Tylko właściciele o nie nie dbają, więc psy buszują po ulicach i śmietnikach. Taka ich natura - mówi pani Katarzyna.
Urząd miasta upomina mieszkańców
O sprawie wiedzą już w magistracie, choć problem zgłosili na razie mieszkańcy tylko jednej ulicy, a nawet jednego domu. - Chodziło o budynek przy ul. Marszałkowskiej 31. Przygotowaliśmy pismo do mieszkańców przypominające o obowiązkach właścicieli psów - mówi Dorota Nowak, kierownik referatu gospodarki komunalnej i ochrony środowiska.
Urząd miasta powiadomił też policję. Mundurowi o dzikich hordach psów nic wcześniej nie wiedzeli. - Mieliśmy trzy zgłoszenia dotyczące pogryzień - mówi sierż. Mateusz Sławek, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Strzelcach Krajeńskich. Policjanci szybko ustalili właścicieli psów. Właścicielom zwierząt przyjdzie teraz odpowiedzieć za swoją beztroskę. Kara może być bolesna. - Sprawy o wykroczenia trafiły do sądu – dodaje sierż. Mateusz Sławek.
Przypadki pogryzień potwierdza powiatowy szpital w Drezdenku (ale także ambulatorium w Strzelcach - patrz infografika). Podobnie drezdenecki sanepid. Tylko od początku tego roku w mieście było ich 15, a w innych miejscowościach gminy 14. - W 80 proc. udało się nam ustalić właściciela - mówi Małgorzata Korzuch, zastępca państwowego inspektora sanitarnego.
Mieszkańcy Drezdenka czują się zaniepokojeni
- To właścicieli trzeba winić. Prawo powinno być bardziej surowe, powinno się karać właścicieli zwierząt za brak odpowiedzialności - mówi Zofia Libera z fundacji Altamira.
Gdy uda się namierzyć właściciela, można też ustalić czy pies był szczepiony. Ale co gdy jest bezpański? Wtedy trafia na 15 dni pod obserwację.
- Jeśli przez ten okres nie wystąpią żadne objawy wścieklizny, nie ma potrzeby leczenia osoby pogryzionej. Gdyby się okazało, że pies jest chory, pogryziony człowiek zostaje poddany szczepieniu ochronnemu - tłumaczy Józef Malski, zastępca wojewódzkiego lekarza weterynarii. Na szczęście nie jest to seria zastrzyków, jak dawniej. Ale uraz może pozostać...