Dreptać a nie jechać, czyli Kilińskiego bez aut. Pomysł zamknięcia ulicy ma zwolenników
Po naszym zeszłotygodniowym artykule posypały się komentarze. Jedna z sił, które chcą przejąć samorząd rozkręca akcję na Facebooku.
Będziemy mówić o tym w kampanii. Chcemy pokazać, że ul. Kilińskiego ma potencjał, który warto wydobyć - mówi Piotr Kempisty z Inicjatywy dla Białegostoku, która właśnie rozpoczęła akcję „Deptak na Kilińskiego? Jesteśmy na tak”.
W zeszłym tygodniu pisaliśmy, że wojewódzka konserwator zabytków Małgorzata Dajnowicz chce przekonać władze miasta do zamknięcia wspomnianej ulicy. Wszystko po to , by stworzyć tu deptak - przedłużenie rynku. Prezydent Tadeusz Truskolaski się nie zgadza. Powołuje się na opinię m.in. tutejszych restauratorów, którzy w większości - co sprawdziliśmy - są za utrzymaniem status quo. Bo klienci podjeżdżają do restauracji samochodami, a zamknięcie ulicy oznacza też likwidację miejsc parkingowych.
- Przekonałbym restauratorów tym, że przestrzenie przyjazne pieszym bardziej nakręcają handel niż te z samochodami - podkreśla Kempisty.
Zamknięcie Kilińskiego popiera też Marek Sawicki z Kocham Białystok.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień