Dramaty millenialsa. Lśniący przedmiot pożądania

Czytaj dalej
Aleksandra Suława

Dramaty millenialsa. Lśniący przedmiot pożądania

Aleksandra Suława

Mieszkałam w Paryżu z koleżanką, która miała koleżankę, której koleżanka złapała Pana Boga za nogi. W tym przypadku oznaczało to znalezienie pracy lepiej płatnej i mniej absorbującej niż kelnerowanie albo pilnowanie dzieci. Owa szczęściara porządkowała paryżanom szafy. „To co robimy madame z tą torebeczką? Zostawiamy czy wyrzucamy? Wyrzucamy? Doskonale! A etolka? Też do kosza? Wyśmienicie! 15 euro za godzinę proszę”.

Pięć lat temu, w studenckim gronie, koleżanka była legendą. Dzisiaj za takie usługi brałaby trzy razy więcej, miała konto na Instagramie i nazywała siebie „cleanfluencerką”. I wcale nie byłaby jedyna.

Moda na sprzątaczy - celebrytów zaczęła się od Japonki, Marie Kondo. Marie w swoich balerinach, kolorowych spódnicach za kolano i zapinanych na guziczki sweterkach wygląda uroczo, ale to twarda babka. Emerytom bez litości każe wyrzucać hałdy bożonarodzeniowych ozdób, mężczyznom odbiera ich kolekcje kart z baseballistami, kobietom zwoje szalików, a ludziom płci obojga ozdobne poduszki i porcelanowe figurki.

Co ważne, nie chodzi tu o zwykłe sprzątanie, ale o „odzyskiwanie szczęścia poprzez ład”. Zgodnie z metodą „KonMari” zostawiamy bowiem tylko te rzeczy, których widok rozpala w naszych sercach „iskierkę radości”, a pozostałym, przed wyrzuceniem, w skupieniu dziękujemy za to, że wiernie nam służyły. Sprzątanie z Marie Kondo to nie jest bułka z masłem.

A mimo tego pokochały ją tłumy. Na Instagramie: 2 miliony obserwujących, na YouTube: 7 milionów, książki: przetłumaczone na ponad 10 języków. Nic więc dziwnego, że w ślad za Mary ruszyli inni. I nie chodzi tu tylko o telewizyjne formaty w rodzaju „Perfekcyjnej pani domu”. Dzisiaj na Instagramie zdjęcia ułożonych kolorami majtek, poskładanych w kostkę skarpetek, prześcieradeł bez jednej fałdki, a nawet gąbek, ścierek i lateksowych rękawiczek, robią furorę nie mniejszą niż selfie z Bali.

Można by - dowiedziawszy się o tym fenomenie - usiąść i zapłakać nad kondycją świata. Ale można też uznać, że Marie Kondo i jej naśladowcy są kontynuatorkami misji tzw. kobiecych magazynów, których redakcje od XIX wieku tłumaczyły kolejnym pokoleniom, jak wywabić plamę z barszczu i usunąć tłuszcz z brytfanny. Bo, jak widać, świat się zmienia, a lśniąca podłoga nadal pozostaje dla niektórych przedmiotem pożądania.

Aleksandra Suława

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.