Dramaty Millenialsa: Jak zostać erektorem pingwinów
Wiadomo, millenials to najgorszy pracownik: nie dość, że pragnie zarobić, to jeszcze z wykonywania zawodowych obowiązków chciałby czerpać przyjemność. Ale jak nie chcieć, kiedy internet kusi coraz to nowymi, atrakcyjnymi ofertami?
Pingwiny w edynburskim zoo bardzo lubią oglądać przelatujące samoloty. Zadzierają wtedy swoje małe, pozbawione szyj główki wysoko, coraz wyżej, aż wreszcie przewracają się na plecy.
Leżą sobie potem, patrząc w niebo i przebierając żółtymi stópkami. Jednak kiedy próbują wstać, potrzebują pomocy człowieka. Zoo zamieściło więc na swojej stronie ogłoszenie o poszukiwaniu pracownika na stanowisko „penguin erector”. - Pracowałbym - mówi kolega zza biura.
Niestety, po szybkim zgooglowaniu informacja okazała się fake newsem - pingwiny ponoć wcale nie są takie chybotliwe, a ogród zoologiczny żadnego naboru nie ogłasza.
Nasze apetyty zostały jednak rozbudzone na tyle, że rzuciliśmy się do klawiatur, szukać pracy marzeń. Wiadomo, millenials to najgorszy pracownik: nie dość, że pragnie zarobić, to jeszcze z wykonywania zawodowych obowiązków chciałby czerpać przyjemność. Ale jak nie chcieć, kiedy internet kusi coraz to nowymi, atrakcyjnymi ofertami?
Z szybkiego przeglądu wynika, że możemy np. zajmować się 55 kotami na greckiej wyspie Siros. Aktualny opiekun musiał wyjechać na pół roku, ale zapewnia, że „to doskonała praca dla odpowiedzialnej osoby, która dobrze się czuje we własnym towarzystwie”. Nie jesteśmy do końca odpowiedzialni, więc szukamy dalej. Wyskakuje nam „głaskacz pand”.
Obowiązki: głaskanie pand. Pensja: 130 tys. złotych rocznie. Wymagania: wytrwałość. Miejsce pracy: Chińska Republika Ludowa. Nie do końca mamy ochotę pracować w Chińskiej Republice Ludowej. Zresztą, kto wie, co w Kraju Środka rozumieją przez „wytrwałość”… W takim razie: do trzech razy sztuka. Wyszukiwarka wyrzuca ofertę: Opiekun flamingów na Bahamach. W ramach pracy trzeba troszczyć się o różowe ptaki, które pojawiają się na plaży przy luksusowym hotelu.
Na terenie obiektu znajdziemy kasyno, basen, pole golfowe i kilka restauracji, a wszystko to do dyspozycji nie tylko gości, ale i obsługi. Brzmi dobrze, jednak nasz entuzjazm opada przy wymaganiach: ukończona zoologia, duża wiedza o ptactwie egzotycznym i dwa lata pracy w zawodzie…
Moglibyśmy się załamać, gdyby nie fakt, że wśród przykładów „pracy marzeń” znaleźliśmy też… dziennikarza/krytyka kulturalnego. I od razu przy biurkach zrobiło się jakoś tak weselej.