Dramat bezdomnego pod Świeciem. Zrobili z niego niewolnika. Do sądu w Bydgoszczy wpłynął akt oskarżenia
Tłukli 55-letniego chorego człowieka metalowym przewodem tak długo, aż stracił przytomność. Wrzucili go do zamkniętego kontenera, gdzie bez jedzenia i picia spędził kilka dni. Potem oprawcy przenieśli ofiarę do paki busa. Wstawili tam wersalkę i wiadro, a drzwi auta ustawili przy ścianie budynku tak, by uwięziony mężczyzna nie mógł wyjść. Rano przychodził kierowca i woził pana Wiesława do pracy. Przymusowej, ponad jego siły i bezpłatnej.
Handel ludźmi jest trzecim, po broni i narkotykach, najbardziej dochodowym przestępstwem na świecie. W Polsce wykrywa się co roku około stu przypadków współczesnego niewolnictwa.
Wiesław S. jest jedną z ofiar tego procederu. Przez rok oprawcy więzili go i poniżali. Pracował dla nich od rana do nocy, a próby ucieczki przypłacał ciężkim pobiciem. Pół roku temu pan Wiesław odzyskał wolność, a akt oskarżenia przeciw jego ciemiężycielom wpłynął właśnie do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Grożą im co najmniej 3 lata więzienia.
Dwaj oskarżeni: 31-letni Łukasz T. ps. Emil i 22-letni Łukasz J. siedzą w areszcie, a trzeci: 34-letni Wojciech J. wyszedł na wolność za poręczeniem majątkowym. Żaden nie przyznaje się do winy.
Do przestępstwa doszło w miejscowości Dolna Grupa (pow. Świecie), w gospodarstwie Łukasza T., gdzie segregowano śmieci, odzyskiwano folię ogrodniczą i nielegalnie cięto tytoń na papierosy.
Pan T., z zawodu mechanik samochodowy, świadczył też pracę na rzecz Urzędu Gminy w Dragaczu w postaci koszenia rowów melioracyjnych. Nie musiał tego robić sam, bo miał od tego niewolników, m.in. Wiesława S. Zwabił go podstępem, oferując choremu i bezdomnemu 55-latkowi pomoc. Pan Wiesław, uzależniony od alkoholu, miał kłopot ze złamaną nogą. Uciekł ze szpitala w gipsie, bo postraszono go amputacją. Gdy zdjął usztywnienie i ujrzał, że noga spuchła, szukał kogoś, kto zawiezie go do szpitala. Miał pecha, że w drodze do znajomych, których chciał prosić o tę przysługę, napotkał Łukasza T. Ten zaproponował, że podwiezie go do szpitala, da schronienie i pracę. Przez trzy dni pan Wiesław czuł się u „Emila” tak, jakby Pana Boga za nogi złapał, bo ten dał mu łóżko do spania, wykupił leki przeciwbólowe i pozwolił dochodzić do zdrowia. Czwartego dnia dobroć gospodarza wygasła.
Kazał mi pracować od rana do nocy, nie pozwalał zrobić przerwy ani wyjść do toalety -
Przeczytaj dalszą część artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień