Dr Roman Budziński: Nikt nie zmarł z powodu szczepienia [ROZMOWA]
- Dlaczego rodzice, przychodzący z dzieckiem do pediatry z doświadczeniem, pogłębiającego wiedzę, negują jego opinię w kwestii szczepień? Podejmując decyzję o rezygnacji ze szczepienia, robią krzywdę nie tylko swojemu dziecku - mówi dr Roman Budziński, prezesem Okręgowej Rady Lekarskiej w Gdańsku, w rozmowie z Dorotą Abramowicz.
Podczas zorganizowanej w Warszawie konferencji na temat „Szczepienia XXI wieku” przekonywano, że szczepienia powodują autyzm i większość chorób przewlekłych, uszkadzają DNA, a gronkowca można leczyć dożylnie wodą utlenioną. Mówili to między innymi lekarze. Czy samorząd lekarski ma wpływ na opinie prezentowane przez swoich członków?
Z punktu widzenia kodeksu etyki lekarskiej i ustawy o zawodzie lekarza lekarz w swojej praktyce powinien stosować metody, które mają potwierdzenie naukowe. Lekarz nie może też głosić poglądów sprzecznych z aktualną wiedzą medyczną. Gdy tak się dzieje, Izba Lekarska ma prawo zbadać, czy robi to z niewiedzy. Wówczas możemy skierować go na przeszkolenie, zakończone sprawdzianem ze zdobytej wiedzy...
Pod warunkiem że lekarz zgodzi się wziąć w nim udział.
Mamy taki przypadek w Gdańsku. Lekarz głosił publicznie poglądy wprawiające w osłupienie i mimo skutecznego dostarczenia zawiadomienia nie stawił się na spotkanie z komisją, która miała sprawdzić jego wiedzę. Do momentu, póki się z nami nie spotka, zawieszono go w prawie wykonywania zawodu lekarza.
Nie może leczyć?
W tej chwili nie jest lekarzem, chyba że zmieni zdanie. Oczywiście wszystko, co robi w tej sprawie Izba Lekarska, jest oparte na zasadach prawa. Nie ma w tym żadnego sądu kapturowego. Podobna procedura została wszczęta także wobec lekarza uczestniczącego we wspomnianej przez panią konferencji, twierdzącego, że gronkowca można leczyć dożylnie wodą utlenioną i że szczepienia prowadzą do sepsy.
Dlaczego kwestia szczepień budzi tak wielkie kontrowersje?
Wymarło już pokolenie pamiętające, że przed erą szczepień i antybiotyków 27 procent polskich dzieci umierało przed ukończeniem 18 roku życia. Dziś odsetek dzieci, które mają szansę osiągnąć dorosłość, sięga prawie 99 procent. Szczepienia okazały się pewnego rodzaju cudem, pozwalającym na zwiększenie bezpieczeństwa. Równocześnie jednak wiedza naukowa wymaga odpowiedniego przygotowania. Przeciętny obywatel, który nie rozumie języka nauki i nie ma osobistych doświadczeń związanych ze śmiercią dziecka w najbliższym otoczeniu, ulega fałszywym opiniom.
Wymarło już pokolenie pamiętające, że przed erą szczepień i antybiotyków 27 procent polskich dzieci umierało przed ukończeniem 18 roku życia. Dziś odsetek dzieci, które mają szansę osiągnąć dorosłość, sięga prawie 99 procent. Szczepienia okazały się pewnego rodzaju cudem.
Jak wytłumaczyć, że takie poglądy mają także osoby z dyplomem studiów medycznych?
W Polsce jest 137 tysięcy lekarzy. Wśród nich przeciw szczepionkom występuje od trzech do pięciu osób. W każdej tak dużej populacji ludzkiej mogą się znaleźć jednostki wypowiadające nieracjonalne opinie.
Opinie wygłaszane przez osoby z dyplomem jednak najsilniej przemawiają do zdezorientowanych rodziców.
Racja, zwłaszcza że ta znacząca większość wykształconych lekarzy ma niewiele czasu na dłuższy kontakt i wyjaśniającą wszystkie wątpliwości rozmowę z pacjentem.
Może to czas na porządną akcję informacyjną?
Jest cała masa różnego rodzaju publikacji i ulotek, którymi dysponują pediatrzy, kwalifikujący do szczepień. Ich wiedza pozwala także na przekazanie rodzicom pełnej informacji. Pozostaje pytanie, dlaczego rodzice, przychodzący z dzieckiem do pediatry z doświadczeniem, pogłębiającego wiedzę, negują jego opinię w kwestii szczepień. Podejmując decyzję o rezygnacji ze szczepienia, robią krzywdę nie tylko swojemu dziecku.
Nie jest prawdą, że ktokolwiek zmarł z powodu szczepienia. Gdyby tak było, toczyłaby się już wielka medyczna dyskusja, a partie szczepionek zostałyby natychmiast wycofane.
Dlaczego?
Po przekroczeniu pewnej granicy wyszczepialności pojawiają się przypadki śmiertelne z powodu chorób, których nie powinno już być. W ciągu roku umiera na nie kilkoro dzieci. Za to nie jest prawdą, że ktokolwiek zmarł z powodu szczepienia. Gdyby tak było, toczyłaby się już wielka medyczna dyskusja, a partie szczepionek zostałyby natychmiast wycofane. W doniesienia o przypadkach śmiertelnych można wierzyć na równi z opowieścią o dinozaurze, kroczącym przez Gdańsk. Dlatego proszę pacjentów o chociażby odrobinę zdrowego rozsądku.