- W interesie Pis jest utwierdzanie wyborców w przekonaniu, że poważnej konkurencji brak. A konkurencja rośnie - mówi dr Michał Wenzel, socjolog z Uniwersytetu SWPS.
Platforma Obywatelska proponuje politykom Prawa i Sprawiedliwości serię publicznych debat na najważniejsze tematy dotyczące Polski. Jest to odpowiedź na kilka pytań zadanych PO przez rzeczniczkę PiS Beatę Mazurek. Czy sprowokowanie PO do odpowiedzi było błędem partii rządzącej?
Nie można wypowiedzi Beaty Mazurek traktować jako błędu. To było zwykłe pociągnięcie taktyczne mające niewiele wspólnego z długofalową strategią PiS. Nieszczęśliwie dla partii rządzącej te słowa padły na podatny grunt i niechcący sprowokowały do działania główną partię opozycyjną.
PO jest na fali, poparcie dla tej partii rośnie w sondażach. Czy może to być trwała tendencja?
Możliwe, że mamy do czynienia z początkiem długofalowych zmian preferencji wyborczych Polaków. Na razie, po latach przewagi PiS, mamy powrót do równowagi pomiędzy dwoma głównymi partiami w większości badań opinii publicznej. Proszę jednak zauważyć, że wzrost notowań PO nie odbywa się kosztem PiS, notowania partii rządzącej są nadal względnie stabilne.
Kto traci?
Traci większość pozostałych ugrupowań opozycyjnych, zwłaszcza Nowoczesna, której elektorat w ciągu minionego półrocza stopniał dramatycznie. Można powiedzieć, że sytuacja wraca do normy sprzed wyborów 2015 r. Znów mamy dwie główne siły polityczne z niemal równym poparciem. Wraca znany od dziesięciu blisko lat wariant dwubiegunowy polskiej polityki.
Sytuacja wraca do normy sprzed wyborów 2015 r. Znów mamy dwie główne siły polityczne z niemal równym poparciem. Wraca znany od dziesięciu blisko lat wariant dwubiegunowy polskiej polityki.
W jaki sposób politycy PiS bronią się przed głównym konkurentem?
Na razie nie ma wyraźnych korekt w stylu uprawiania polityki przez PiS, tym bardziej nie ma istotnych zmian programowych. Jak dotąd politycy PiS bronią się przed utratą poparcia przez przypominanie o swoich sukcesach, zwłaszcza o programie 500 plus.
Czy to wystarczy?
Może nie wystarczyć, jeśli PO nadal będzie w ofensywie. Propozycja serii merytorycznych debat jest dla PiS kłopotliwa. Jeśli politycy PiS zdecydują się na tę serię debat z politykami i ekspertami PO, może się uruchomić niekorzystna dla nich dynamika.
Dlaczego? Z powodu ich słabego przygotowania merytorycznego?
Wcale nie to jest dla nich największym zagrożeniem. Groźniejsze jest to, że każda sytuacja, która pokaże, że PO nie jest martwa, będzie dla obecnych władz kłopotliwa. Stała narracja Prawa i Sprawiedliwości opierała się na tym, że Platforma Obywatelska straciła poparcie wyborców i znalazła się niemal na politycznym marginesie. Jeśli ma cokolwiek do zaproponowania, to tylko kontynuację swojego programu i stylu rządzenia z lat 2007-2015. Propozycja debaty przeczy takiej narracji. Jest dla PiS ofertą zdecydowanie kłopotliwą.
[TVN24]
Na czym polega główny kłopot PiS z ofertą PO?
Zakładając, że do debat dojdzie w formule zaproponowanej przez Grzegorza Schetynę, może to być doskonała okazja do zaprezentowania aktualnego programu partii, zwłaszcza własnych pomysłów socjalnych, które byłyby alternatywą dla polityki socjalnej PiS. W tym momencie PiS ma coś do przegrania, gdyż propozycje Platformy będą zapewnie solidnie przygotowane. Możliwość upubliczniania ich za pomocą debat mogłaby być dla wyborców sygnałem, że PO wraca do gry.
I sygnałem alarmowym dla PiS?
Każda sytuacja, która pokaże PO jako poważnego konkurenta dla PiS, jako polityczną przeciwwagę, jest niekorzystna dla partii rządzącej. PiS ma w tej sytuacji coś do przegrania, mianowicie utwierdzaną przez propagandę w prorządowych mediach pozycję hegemona.
A kto na tym skorzysta poza samą PO?
Obywatele. Merytoryczna dyskusja na tematy polityczne, gospodarcze i społeczne, jaką proponuje PO, jest bardzo mile widziana.
Zawsze jej brakowało, teraz brakuje jej szczególnie.
Radziłbym politykom PiS, by uwierzyli w mądrość obywateli, podnieśli rękawicę rzuconą przez PO. Jeśli wierzą w merytoryczną słuszność swojej polityki, powinni zgodzić się na cykl debat z politykami Platformy.
Radziłbym politykom PiS, by uwierzyli w mądrość obywateli, podnieśli rękawicę rzuconą przez PO. Jeśli wierzą w merytoryczną słuszność swojej polityki, powinni zgodzić się na cykl debat z politykami Platformy.
A nie sądzi Pan, że odpowiedzą, że PO wciąga ich w przedwczesną kampanię wyborczą?
To byłby nieuczciwy unik. Przecież polityka nie włącza się od wyborów do wyborów. Politykę uprawia się cały czas. Cały czas następują zmiany, pojawiają się nowe wyzwania, zmieniają się strumienie środków finansowych do kasy państwa i samorządów.
Ale tak po ludzku, to wierzy Pan, że podejmą wyzwanie debat?
Po ludzku to powiem, że jednym z najbardziej traumatycznych przeżyć Jarosława Kaczyńskiego jest jego debata telewizyjna z Donaldem Tuskiem w 2007 r. Sądzę, że do debat na równorzędnym poziomie nie dojdzie. PiS chce nadal twierdzić, że istnieje tylko jeden punkt orientacyjny, którym jest sam PiS.