Rozmach jest zrozumiały. Trump chce pokazać swoim wyborcom, że bierze się do porządkowania Ameryki - ocenia dr Izabela Kraśnicka
W co gra Donald Trump?
Dr Izabela Kraśnicka z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku: W grę, w której on sam, jako głowa państwa z ogromnymi uprawnieniami, ustala reguły i wymyśla je na bieżąco, zaskakując pozostałych graczy. Wspomaga go drużyna doradców podpowiadająca, czy wprost dyktująca zasady.
Od zaprzysiężenia Donalda Trumpa minęły niecałe dwa tygodnie, a już mamy kilka kontrowersyjnych decyzji. Panią nowy prezydent zaskoczył czy raczej nie?
Sposób działania nie zaskoczył mnie zupełnie. Tak jak kontrowersyjna była kampania wyborcza, tak kontrowersyjne są pierwsze decyzje i jestem przekonana, że równie kontrowersyjna będzie cała ta prezydentura.
Pojawia się opinia, że Trump chciałby się zrealizować już w pierwszym tygodniu prezydentury. Skąd ten pośpiech w realizacji wyborczych zapowiedzi?
Każdy nowy prezydent Stanów Zjednoczonych rozpoczyna swoje urzędowanie od serii dekretów - to wyjątkowe uprawnienie amerykańskiej władzy wykonawczej, która zgodnie z Konstytucją spoczywa w jednych rękach - prezydenta. Stąd jego silna pozycja i silne narzędzia władzy. Jeśli dodać do tego fakt, że w obu izbach Kongresu większość mają obecnie Republikanie, to początkowy rozmach Donalda Trumpa jest zupełnie zrozumiały. Jest to także spłacanie wyborczych obietnic i wyborczych długów. Donald Trump chce pokazać swoim wyborcom, że od razu bierze się do porządkowania Ameryki, aby stała się znowu „wielka”. A to dopiero początek.
Jedną z tych zapowiedzi jest dekret o wstrzymaniu wiz obywatelom krajów muzułmańskich, mających problemy z terroryzmem. Chodzi o obywateli Iraku, Syrii, Iranu, Sudanu, Libii, Somalii i Jemenu. Można w ten sposób walczyć z terroryzmem
W przekonaniu nowego prezydenta USA oraz, co trzeba podkreślić, w przekonaniu zespołu jego doradców - najwyraźniej można. Tego oczekiwali od niego także wyborcy. Ale taka polityka walki z terroryzmem jest szalenie kontrowersyjna, w przekonaniu wielu ekspertów wręcz niebezpieczna. Nie zostanie powszechnie zaakceptowana. Ten dekret już wywołał falę negatywnych emocji i na świecie i w USA. Błyskawicznie pojawiły się pierwsze orzeczenia sądów federalnych zawieszające jego wykonanie. Nad władzą wykonawczą i ustawodawczą ma jeszcze w USA kontrolę władza sądownicza i to na nią skierowana powinna być teraz wszelka uwaga. Na dniach okaże się, kogo Donald Trump nominuje do objęcia wolnego miejsca w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych.
Donalda Trumpa krytykują już przywódcy innych państw, ale raczej ostrożnie. Świat boi się podpaść prezydentowi USA?
Bezpośrednie i ostre krytykowanie głowy państwa przez innych przywódców nie jest dyplomatyczną praktyką stosowaną na świecie. Musi dojść do naprawdę niebezpiecznych sytuacji, wykraczających daleko poza granice danego państwa, aby inni przywódcy personalnie zaatakowali prezydenta konkretnego kraju. Na tym etapie oczekiwać można reakcji państw, w których obywateli bezpośrednio wymierzone są działania amerykańskiej administracji. Na razie ostro zareagował Teheran. Prezydent Meksyku także nie owijał w bawełnę. Warto jednak zwrócić uwagę, że sprzeciw wobec pierwszych decyzji jest na świecie widoczny - zareagował - jednomyślnie (!) parlament brytyjski, jasno określił się także premier Kanady.
A wyobraża sobie Pani Amerykę oddzieloną murem od Meksyku? Czy to tylko szumne zapowiedzi?
Nie umiem sobie tego wyobrazić i nie chcę, bo budowanie murów owszem dzieli, ale nie rozwiązuje problemów. Napędza najgorsze emocje, zamyka drogę dla jakiegokolwiek dialogu. Taki mur oddzieliłby nie tylko USA od Meksyku, ale głęboko podzieliłby amerykańskie społeczeństwo - już i tak skłócone i niespokojne.
Na ulice amerykańskich miast wychodzą co chwilę przeciwnicy obecnego prezydenta. Czy w historii Ameryki był prezydent, który aż tak podzieliłby społeczeństwo?
Trudno o tego typu porównania. Takich protestów nie było rzeczywiście w Stanach Zjednoczonych od lat, chociaż bywały i większe - wystarczy wspomnieć marsz z 1982 roku przeciwko wykorzystywaniu broni nuklearnej i polityce Ronalda Reagana w tym zakresie, czy potężne protesty z 2003 roku przeciwko wojnie w Iraku za prezydentury Georga W. Busha. Ale te obecne protesty to może być dopiero zapowiedź dużo większej fali. Za wcześnie w tej chwili na ocenę.
Na jakie relacje z prezydentem Trumpem może liczyć Polska?
Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia. Na pewno nie jesteśmy dla prezydenta Trumpa najważniejszym partnerem do układania relacji. Dla niego w tej części świata liczy się tylko jedno państwo - Rosja. I przez ten pryzmat - prawdopodobnie - budować będzie politykę relacji z Europą Środkowo-Wschodnią.
Obiecał Polonii znieść wizy. Wierzy w to Pani?
Nie, chyba że okaże się to jednym z elementów nieprzewidywalnej gry, którą prowadzi. Poza tym jako prezydent nie ma uprawnień do zniesienia wiz, na to musi wydać zgodę Kongres.