O konferencji Życiodajna Śmierć opowiada dr Andrzej Guzowski z Wydziału Nauk o Zdrowiu UMB
Życiodajna śmierć - to tytuł konferencji, która odbyła się na Wydziale Nauk o Zdrowiu UMB. Jak rozumieć ten tytuł?
To taka śmierć, która nas uczy, że po pierwsze musimy żyć w taki sposób, aby się do śmierci przygotować. To jest takie rozliczenie, które mówi nam, czy byłem w porządku wobec innego, czy byłem w porządku wobec rodziny, czy byłem w porządku wobec tych, którzy cierpią, którzy nie mają siły, którzy są słabi. To jest przygotowanie na ten etap naszego życia codziennego. Czyli uczy nas ono pomocy drugiemu człowiekowi, współpracy, empatii, uczy tego, że musimy zajrzeć w głąb siebie, żeby móc być empatycznym. I jest drugi etap tej życiodajnej śmierci, która w różnych religiach w różny sposób się zakotwicza. Czyli na przykład w chrześcijaństwie mamy życie w Chrystusie, w buddyzmie czy hinduizmie mamy życie w reinkarnacji. Życiodajna śmierć to etap fizycznej przemiany duchowej - żebyśmy pewnie kroczyli przez życie i nie bali się tego, że staniemy przed pustą otchłanią.
Po co mają o tym rozmawiać lekarze, pielęgniarki, pracownicy medyczni?
Po to, żeby byli ludzcy. Po to, żeby wiedzieli, że człowiek cierpi. Po to, żeby wiedzieli, że człowiek cierpiący ma potrzeby. Potrzeby duchowe, społeczne, socjalne, psychiczne, psychofizyczne. Po to, żeby wiedzieli, że pacjentów absolutnie nie wolno traktować tak samo. Ale każdego pacjenta należy traktować równo. Bo wtedy on będzie czuł się bezpiecznie.
Pracownicy szpitali mają problem z rozmawianiem o śmierci?
Problem rozmowy o śmierci ma każdy. Ponieważ jest to rzecz wykraczająca poza nasz rozum. To jest rzecz pozalogiczna. Bo nagle człowiek musi stanąć w perspektywie: ja - Bóg, ja - nicość, ja - przestrzeń nie do ogarnięcia, ja - kosmos. I to jest kwestia, o której my boimy się rozmawiać, o której boimy się myśleć. I to jest normalne. Ponieważ pracownik, który wykonuje zawód medyczny: pielęgniarka, ratownik, lekarz - on nie ma myśleć o śmierci. On ma myśleć o tym, jak pomagać pacjentowi. Ale z tyłu głowy on musi mieć takie spojrzenie, że być może przyjdzie taki moment, kiedy ja muszę zgodzić się na to, że śmierć przyjdzie do mojego pacjenta. Bo inne działanie będzie działaniem wbrew naturze. A działanie wbrew naturze zawsze jest działaniem szkodliwym dla pacjenta.
I co? Wtedy musi mu opowiadać o Bogu?
Nie, on nie musi mu opowiadać o Bogu! On musi go chwycić za rękę i potrzymać, spojrzeć, uśmiechnąć się i powiedzieć: Słuchaj, jestem z tobą. Ale też może opowiadać o Bogu - jeśli pacjent tego potrzebuje. Dlatego tak ważne są zespoły interdyscyplinarne - czyli doskonała pielęgniarka z lekarzem, wykształcony psycholog, psychoterapeuta, mądry kapelan różnych wyznań i pracownik socjalny. Taki zespół może zdziałać cuda.
Są takie zespoły w polskich szpitalach?
Takie zespoły są w hospicjach dziecięcych czy dla dorosłych. Natomiast w szpitalach... Nikogo na taki zespół nie stać.
Na tej konferencji nie rozmawialiśie tylko o sprawach duchowych...
Mówiliśmy również o tym, jak znieść ból, czym jest cierpienie, dlaczego pacjenta trzeba trzymać za rękę, dlaczego jest potrzebna wczesna diagnostyka, dlaczego pacjent ma się nie bać, dlaczego pracownik ma być silny psychicznie. Będziemy rozmawiali o wszystkim. Będziemy to pokazywali na podstawie kina, na podstawie reportażu radiowego, warsztatów. Jest to bardzo szeroko pojęte postrzeganie tej problematyki.
Dla kogo jest ta konferencja?
Przyjeżdżają na nią wszyscy pracownicy medyczni, ale też teologowie, psycholodzy, psychoterapeuci, położne, które co prawda są od tego, żeby przyjąć życie, ale czasami niestety są też od tego, żeby trzymać za rękę matkę w sytuacji, która jest nieprzyjemna.
Goście są tylko z Białegostoku?
Z całej Polski. Ale w tym roku mamy również gości z Anglii i Białorusi.
To cykliczna konferencja...
To już 12. jej edycja.
Nadal trzeba o tym rozmawiać?
Nie można przestać. Tak naprawdę 12 lat temu o tym zaczęto rozmawiać w Białymstoku. Najpierw powstało hospicjum dr. Borowskiego, potem była czarna dziura, a potem prof. Elżbieta Krajewska-Kułak obudziła wszystkich i powiedziała: Słuchajcie! Musimy zacząć rozmawiać o śmierci.