Dożynki to święto całej społeczności - dziadków, rodziców i maluchów
Radość z udanych plonów od zawsze wiązała się z huczną zabawą. Gospodarz organizował ją dla żniwiarzy dziękując tym samym za dobrze wykonaną pracę. Uczta musiała być jednak naprawdę wykwintna, bo inaczej...kwitowano ją złośliwymi przyśpiewkami. Współcześnie dożynki organizuje się w parafiach i gminach.
Wiedzieliście, że dożynki nazywane są także żniwówką? Korzenie tego święta pogrążone są w bardzo dalekiej przeszłości i sięgają jeszcze czasów pogańskich. Niestety, nie zachowały się opisy, które przybliżyłyby nam tamtejsze zwyczaje, a precyzyjne relacje pochodzą dopiero z XIX wieku.
- Zasadniczy trzon tych obchodów od lat pozostaje niezmienny. Od zawsze było to święto całej społeczności – mówi Barbara Klajmon z chorzowskiego Skansenu.
W XIX wieku dożynki były organizowane w dworze gospodarza, do którego należały pola. Po zakończeniu żniw formułował się korowód dożynkowy, a z ostatnich zerwanych kłosów pleciona była korona żniwna. Przystrajano wozy, a następnie udawano się do właściciela pól.
- To właśnie jemu ofiarowywano płody rolne, w dworze odbywała się zabawa i festyn z tańcami. Nie brakowało także konkursów z nagrodami -opowiada Barbara Klajmon.
Najważniejszym elementem była i do dziś jest właśnie korona, złożona najczęściej z czterech zbóż - żyta, pszenicy, jęczmienia i owsa, które symbolizowały pory roku. Ważny był także chleb ofiarowywany gospodarzowi oraz przyśpiewki, z których także niektóre przetrwały do tej pory.
Dopiero w okresie międzywojennym równolegle do tradycji świeckiej zabawy wykształcił się obecny do dzisiaj zwyczaj święcenia płodów rolnych w kościele. Już po wojnie natomiast organizację dożynek wzięły na siebie kółka rolnicze, albo same powiaty. W tym momencie zwracają się one nie tylko do tych, którzy mają gospodarstwa rolne, ale do wszystkich mieszkańców.
Jak w tej chwili wygląda sytuacja na Śląsku?
Można się zdziwić, ale w naszej aglomeracji wciąż zachowały się jeszcze autentyczne gospodarstwa rolne. Powiat gliwicki, tarnogórski, Piekary Śląskie, Mikołów czy południowe części Katowic – w tych rejonach dożynki wciąż obchodzone są w tradycyjny sposób.
- Pamiętajmy, że dożynki to podziękowanie za cały rok rolny, dlatego w tym momencie do ich organizacji przyłączają się także działkowcy, osoby, które mają sad, czy drobną pasiekę. W bardzo wielu gminach jest to teraz święto dla wszystkich mieszkańców – zaznacza Barbara Klajmon.
Doskonałym tego przykładem jest Ruda Śląska
- Dożynki, lub jak u nas się mówi Dzień Działkowca, są już organizowane bardzo długo. Jest to takie podsumowanie roku. W czasach PRL-u było to bardziej w formie zebrań, potem z biegiem lat zaczęło się to zmieniać w różne zabawy – mówi Marek Równicki, członek zarządu ROD w Rudzie Śląskiej.
Od godziny 15 do 18 organizowany jest festyn, podczas którego wręczane są nagrody za najbardziej zadbany ogródek oraz za wkład w ich rozwój. Gra muzyka, jest poczęstunek i potańcówka.
- Impreza jak najbardziej godna kultywowania. Podczas dożynek dochodzi do ogromnej integracji działkowców oraz ich przyjaciół, zacieśniają się więzi między użytkownikami ogródków działkowych. Często na Dniu Działkowca dochodzi do rozwiązania dawno pielęgnowanego konfliktu, ludzie znów zaczynają ze sobą rozmawiać, same pozytywne rzeczy się dzieją – cieszy się pan Marek.
Od lat dożynki organizowane są także przez Radę Dzielnicy Grzybowice w Zabrzu
- Rolnictwo w Zabrzu troszeczkę podupada. Mimo to uważamy, że tradycja dożynek jest jak najbardziej godna kultywowania. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie. Będą konkursy, stragany, karuzele dla dzieci – wylicza Ryszard Jankowski, wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy Grzybowice.
W Ornontowicach natomiast dożynki to święto chleba i podziękowania za niego. W tym roku ludzie będą mogli zapoznać się z całym procesem jego powstawania.
- Rolnicy i starości spotykają się, roznoszą zaproszenia. Panie z zespołu folklorystycznego "Marzanki" pieką kołocza. Korowód dożynkowy wyrusza do kościoła na mszę o 14. Potem w arterii następuje symboliczne przekazanie chleba gospodarzom - wójtowi i przewodniczącemu. Ludzie są u nas bardzo przywiązani do tych zwyczajów – opowiada Aleksandra Malczyk, dyrektor Centrum Kultury i Promocji ARTeria w Ornontowicach.
W gminie Jasienica, w powiecie bielskim, dożynki to wciąż nieginąca tradycja
- Najważniejsze jest to, że młodsze pokolenie ma okazję zobaczyć jak wyglądają maszyny rolnicze. Pokazujemy też stroje regionalne. Tradycja ta jest przekazywana z pokolenia na pokolenie – tłumaczy Agnieszka Bronowska, dyrektor GOK w Jasienicy.
Wszyscy są zgodni w jednym – dożynki to obecnie święto dla wszystkich – dziadków, rodziców i wnuków. Tradycja ta nie ginie, szczególnie z społecznościach zwartych, gdzie wszyscy jednoczą się wokół organizacji imprezy.
- Ostatnio popularne jest stawianie przed gospodarstwem słomianych kukieł gospodarza i gospodyni. Widzimy więc, że ta tradycja zmienia się, przeobraża, ale to świadczy o tym, że jest ciągle żywa – podsumowuje Barbara Klajmon z chorzowskiego Skansenu.