Dotkliwsze kary dla oprawców zwierząt
Rząd zaostrzył przepisy dotyczące znęcania się nad zwierzętami. Za ich maltretowanie będzie groziło nawet 5 lat więzienia.
Obrońcy praw zwierząt mają powody do satysfakcji. Rząd przyjął we wtorek projekt ustawy przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości w porozumieniu z organizacjami zajmującymi się ochroną zwierząt.
Zmiany w prawie dotyczą zwiększenia kar za znęcanie się nad zwierzętami. Surowsze wyroki mają odstraszyć np. właścicieli czworonogów przed ich brutalnym traktowaniem i zasilić konta organizacji prozwierzęcych.
- Projekt przewiduje m.in. zwiększenie kar za zabijanie zwierząt i znęcanie się nad nimi z 2 do 3 lat więzienia. W przypadku dokonania tego przestępstwa ze szczególnym okrucieństwem kara wzrośnie aż do 5 lat - wyjaśnia Jerzy Kubrak z Wydziału Komunikacji i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości.
Zgodnie z przyjętymi zmianami, obligatoryjne i nieuchronne dla sprawców ma być płacenie przez nich nawiązki w wysokości od 1000 do nawet 100 tys. zł na cel związany z ochroną zwierząt. - Robimy ukłon w kierunku organizacji pozarządowych. Liczymy, że wiele milionów złotych popłynie do organizacji, które zajmują się ochroną zwierząt. Te pieniądze dadzą możliwość lepszego kontrolowania, czy zwierzęta traktuje się w sposób humanitarny - podkreśla wiceminister Patryk Jaki.
Do tej pory sąd mógł, ale nie musiał, skazywać na obowiązek płacenia nawiązki. - Orzekano ją średnio w 39 proc. skazań, przy czym w 88 proc. kwota nawiązek nie przekraczała 1000 zł - tłumaczy Kubrak.
- Jestem przeszczęśliwa z powodu zmiany przepisów - mówi Marta Włosek z Fundacji na rzecz Praw Zwierząt Ex Lege.
- Kary finansowe będą dla oprawców zwierząt prawdziwym „straszakiem”. Wyroki więzienia przeważnie są stosowane w zawieszeniu, więc przestępcy czują się bezkarni. Teraz nieunikniona zapłata grzywny będzie dla nich uciążliwa. A dla naszych organizacji oznacza to pozyskiwanie dodatkowych funduszy na obronę praw zwierząt - ocenia Włosek.
Z większą rezerwą do nowych przepisów podchodzi Elżbieta Tarasińska z fundacji Lubelski Animals. - Ważniejsze niż podwyższanie kar jest ich skuteczniejsze egzekwowanie. Polskie sądy wciąż są zbyt pobłażliwe dla zwyrodnialców. Najczęściej karzą ich grzywnami - tłumaczy.
Tak było np. w przypadku Andrzeja T., który 29 marca przed Sądem Okręgowym w Lublinie usłyszał prawomocny wyrok. Mężczyzna był oskarżony o prowadzenie nielegalnej hodowli w Wohyniu pod Radzyniem Podlaskim.
Rok temu Ex Lege przeprowadziła tam interwencję. Zwierzęta były wychudzone. Mieszkały w ciasnych skrzyniach. Prawdopodobnie karmiono je padliną. Zabrano stamtąd prawie 30 psów i królików. - Andrzej T. został ukarany grzywną w wysokości 400 zł za sprzedaż zwierząt poza wyznaczonymi do tego miejscami i brak szczepień psów - usłyszeliśmy w biurze prasowym sądu.
Według Włosek, sąd jedynie „pogroził mężczyźnie palcem”: - Nie zasądzono nawet nawiązki na rzecz naszej organizacji. Te pieniądze moglibyśmy przecież przeznaczyć na opiekę nad po-szkodowanymi zwierzętami.
Podobnie było w przypadku Grzegorza Ł. z Janowa Lubelskiego, który celowo przejechał autem psa. Sąd skazał go w ub.r. jedynie na grzywnę w wysokości 5 tys. zł. Z kolei sąd w Lubartowie w 2014 roku uniewinnił kierowcę, który przejechał psa na skrzyżowaniu.