Dostaliśmy dwa miliony złotych na wyburzenia!
- Dotrzymaliśmy słowa - mówił w piątek wicewojewoda Robert Paluch. Dwa budynki byłej fabryki nici będą wyburzone. To pierwszy krok do rewitalizacji.
- Dziś stoję w tym samym miejscu, w którym w lipcu 2015 roku stała ówczesna kandydatka na premiera, Beata Szydło... - rozpoczynał w piątek swoje przemówienie, na tle ruin „Odry”, Robert Paluch, wicewojewoda lubuski. - Zapowiadaliśmy wtedy, właśnie na tych terenach, że chcemy uporządkować tego typu zniszczone miejsca, uporać się z problemami, których od lat nikt inny nie potrafił rozwiązać. Dziś możemy powiedzieć: dotrzymaliśmy słowa - zaznaczał. O co chodzi?
O planowane wyburzenia części budynków po byłej fabryce nici „Odra”, które mają być pierwszym krokiem do pełnej odnowy tego miejsca.
Przypomnijmy: o sprawie pisaliśmy od dawna. Opuszczone ruiny, są właściwie jedynym tego typu problemem w całym województwie. Problemem, warto zaznaczyć, na tyle ogromnym, że od dekad nie mógł doczekać się rozwiązania. Aż do minionego piątku... - Otrzymaliśmy dwa miliony złotych od ministra finansów na uporządkowanie terenów należących do Skarbu Państwa - mówił z dumą wicewojewoda. Jak dodawał, kwota ta pozwoli na rozebranie budynków, którym grozi katastrofa budowlana. - To pierwszy i najważniejszy etap prac, związanych z przywróceniem tych terenów do tkanki miejskiej. Wyburzenia odbędą się jeszcze w tym roku, w kolejnym etapie chcemy przekazać teren mieszkańcom za pośrednictwem samorządu, by dalej wspierać działania związane z rewitalizacją tego miejsca - dodawał.
- Dzięki tym pieniądzom mamy zapewnione finansowanie rozbiórki dwóch budynków: po byłej przędzalni bawełny i lnu oraz kominów. Pieniądze zostaną przekazane staroście, który jako reprezentant Skarbu Państwa musi zrealizować wyburzenia do końca roku - opowiadał także Grzegorz Dłubek, dyrektor Wydziału Gospodarki Nieruchomościami w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim. Jak zaznaczał, wyburzenie ruin oznacza nie tylko likwidację niebezpieczeństwa, ale też kosztów - co roku za teren trzeba było odprowadzać ok. 150 tys. zł podatków. - To bardzo dobra informacja dla mieszkańców, ale przede wszystkim dla osób, które pracują w tej okolicy. Dla mnie to podwójna satysfakcja, bo mogę to zrobić jako nowosolanin - mówił R. Paluch.
Pozostaje pytanie: co dalej? Przypomnijmy: równolegle do starań wojewody o pieniądze na wyburzenia, władze Nowej Soli pracowały nad projektem związanym z rewitalizacją. Chodzi o ok. 16 mln zł ze środków unijnych (szczegóły planów w ramce powyżej).
Władze Nowej Soli nie ukrywają swojego zadowolenia, w związku ze szczęśliwym finałem odnośnie wyburzeń. - Wielkie ukłony dla wicewojewody lubuskiego za megaskuteczność w działaniu. Bez doskonałej współpracy przez duże „w” nie ruszylibyśmy z miejsca - zaznacza wiceprezydent, Jacek Milewski. Jak podkreśla z kolei prezydent Wadim Tyszkiewicz, wszystko stanowi skomplikowaną układankę, w której uczestniczy wiele osób. - Aby uratować 90 proc. terenu, trzeba wyburzyć 10 proc. - zaznacza. Decyzje o tym, czy otrzymamy dofinansowanie z województwa, powinny zapaść jeszcze w tym roku.
Co dalej?
Wyburzenia dwóch budynków to dopiero początek. Władze Nowej Soli starają się cały czas o pieniądze na rewitalizację starej „Odry”. Oto plany:
- Przebudowa kanalizacji, budowa oświetlenia - 3 mln zł.
- Przebudowa kanału Rudzianki - 3 mln zł.
- Adaptacja wieży na Centrum Aktywności Społecznej, prowadzone przez park Interior - 3 mln zł.
- „Zazielenienie” parku Odry - milion złotych.
- Budowa dróg wewnętrznych, placu, parkingu w tzw. „sercu Odry” - 6 mln zł.