Doradcy stracą pracę, ale już szykują się im nowe posady
Samorządowcy szybko znajdą sposób na obejście ustawy, która miała uderzyć w polityków, a uderzyła w nich.
Na biurku prezydenta Andrzeja Dudy leży już nowelizacja ustawy o pracownikach samorządowych, która likwiduje stanowiska doradców i asystentów. Jeśli wejdzie w życie, pięciu swoich doradców będzie musiał pozbyć się prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Wszystko jednak wskazuje na to, że... nadal będą współpracować z prezydentem.
Z dnia na dzień, z automatu pracę stracą: Anna Okońska-Walkowicz, która doradza prezydentowi w sprawach polityki senioralnej; Janusz Kozioł, były dziennikarz specjalizujący się w sporcie, i Witold Śmiałek, zajmujący się jakością powietrza. Stanowiska nie zachowa również Krzysztof Adamczyk, który doradza w sprawach inwestycji strategicznych oraz powołany w ubiegłym tygodniu Dariusz Nowak - doradca ds. bezpieczeństwa i monitoringu wizyjnego. Każdy z nich zarabia ok. 9 tys. zł brutto.
Dla Jacka Majchrowskiego utrata pięciu bliskich współpracowników byłaby dotkliwa, więc nie zamierza rezygnować z ich „wiedzy i doświadczenia”. Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta, przyznaje, że jeśli nowelizacja wejdzie w życie, rozważa on kontynuowanie współpracy z tymi osobami w innej formie. Prezydent nie ukrywa, że negatywnie zaopiniował nowelizację, bo w Krakowie doradcami są eksperci w ważnych dla miasta dziedzinach.
- Pierwotnym założeniem zmiany prawa, jak deklarowali politycy, była chęć oczyszczenia urzędów i ministerstw ze stanowisk politycznych, a z tymi mamy do czynienia przede wszystkim w sferze administracji rządowej. Ostatecznie jednak ograniczono się do… samorządów - mówi Monika Chylaszek. - Prezydent ocenia tę decyzję posłów jako populistyczną - zaznacza.
Utrata pracy czeka również czterech doradców z małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego. Jolanta Zajączkowska, Andrzej Gąsienica-Makowski, Bronisław Dutka i Witold Latusek wspomagają marszałka w sprawach związanych z edukacją, polityką regionalną, rolnictwem czy prowadzą kancelarię zarządu. Na ich wynagrodzenia urząd wydał w zeszłym roku łącznie blisko 180 tys. zł. Jak się dowiedzieliśmy, marszałek również nie wyklucza, że będzie z nimi współpracował nadal.
W Tarnowie ze stanowiskiem pożegnać się powinien Grzegorz Pulit, który jako pełnomocnik ds. komunikacji społecznej odpowiada m.in. za kreowanie polityki informacyjnej miasta. To zaufany człowiek prezydenta Romana Ciepieli, były dziennikarz, który organizował mu kampanię wyborczą.
Można jednak podejrzewać, że prezydent Tarnowa też nie będzie chciał rezygnować z tej współpracy, ale - jak powiedziała nam jego rzeczniczka Daniela Motak - wszystko będzie wiadomo, kiedy nowelizacja ustawy wejdzie w życie.
Jeszcze w 2015 r. prezydent Ciepiela miał czworo doradców, ale Krystyna Latała i Jolanta Stanienda odeszły już z urzędu, a Jacek Włodek objął stanowisko dyrektora nowo utworzonego w magistracie Wydziału Współpracy Aglomeracyjnej i Międzynarodowej. Z kolei pełnomocnik prezydenta ds. edukacji Bogumiła Porębska jest równocześnie dyrektorem Wydziału Edukacji. Również z nowosądeckiego urzędu odejdzie trzech doradców prezydenta Ryszarda Nowaka: Arkadiusz Aleksander, zajmujący się sportem; Leopold Cisoń, specjalista od komunikacji i Krzysztof Szkaradek - doradca ds. inwestycji sportowych. Prezydent Nowak na razie nie deklaruje, czy będzie kontynuował tę współpracę.
Przypomnijmy, że nowelizacja, którą przygotował klub Kukiz’15, zakłada, iż asystenci i doradcy znikną z samorządów w ciągu 30 dni od dnia ogłoszenia zmian. Ma to ograniczyć nepotyzm i zatrudnianie po znajomości osób, które nie mają odpowiednich kwalifikacji. Samorządy będą mogły zatrudniać na stanowiska urzędnicze, ale w konkursach.
Jarosław Flis, socjolog z UJ, uważa jednak, że wszystko to ładnie brzmi, ale nie ograniczy problemu zatrudniania zaufanych ludzi w samorządach. - Nie będzie ich mniej - będą po prostu przyjmowani w inny sposób, np. zostaną zatrudnieni jako normalni urzędnicy - mówi dr Flis. - Taka decyzja rządzącym może odbić się czkawką, bo gdy się pielęgnuje taki poziom sceptycyzmu wobec władzy lokalnej, to nie można się dziwić, że się do tej władzy nie będzie wybieranym - mówi dr Jarosław Flis.
WIDEO: Mówimy po krakosku
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto