Dopóki wzruszenie różni się od wzruszenia ramionami
Być może żałoba po Pawle Adamowiczu już się publiczności trochę przejadła, ale cała sprawa jest bardzo ważna, więc uważam, że warto tę tematykę podtrzymać na łamach.
Ostatnio byliśmy świadkami niezwykłej mobilizacji dobrych myśli i uczuć, połączonych z piętnowaniem nienawiści, której ofiarą padł prezydent Gdańska.
Można oczywiście rzecz skwitować wzruszeniem ramion i uczucia tłumów określić mianem łatwego, taniego, płaczliwego wzmożenia, a nawet zbiorowej histerii. Błyskotliwi mistrzowie słowa tak właśnie robią, podkreślając przy okazji, że z mową nienawiści najchętniej walczą ci, którzy najczęściej ją stosują. „Nienawistnicy walczą z nienawiścią” - ta szydercza fraza jak fala przetoczyła się przez prawicowe media. Kto nie wierzy, niech ją sobie wpisze do przeglądarki internetowej - wyskoczy mu cały garnitur tytułów („Do Rzeczy”, „Gość Niedzielny”, „Fronda”, „Salon24”, „Nacjonalista.pl”) gdzie to zdanie znalazło mocne odzwierciedlenie. Naprawdę, wygląda to po prostu tak, jakby te redakcje karnie zrealizowały przekaz dnia przysłany z centrali.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień