Domy dziecka mają przypominać prawdziwe domy, a nie instytucje

O likwidacji dużych domów dziecka i umieszczeniu ich podopiecznych w rodzinach zastępczych oraz małych placówkach rodzinnych mówi się w Polsce od 2011 roku. Na wprowadzenie zmian samorządy mają czas do 2020 roku. W Poznaniu wiele już w tej sprawie zrobiono, ale ciągle działają tu placówki, które nie spełniają nowych wymogów.

Likwidacja domu dziecka to delikatny proces. W tym roku udało się go sfinalizować w Łodzi. 25 podopiecznych jednej z placówek znalazło miejsca w rodzinach zastępczych, zarówno zawodowych, jak i spokrewnionych. Niektórzy wrócili do swoich rodzin biologicznych. Dla Łodzi to spory sukces na drodze dostosowywania realiów do przepisów, choć w mieście działa jeszcze 20 domów dziecka, w których mieszka 530 podopiecznych.

W Poznaniu sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej, choć tak jak Łódź i pozostałe miasta, stolica Wielkopolski boryka się ze stałym brakiem kandydatów na rodziny zastępcze.

Czytaj też: Winogrady: Tu pięknieją niechciane dzieci

- Na koniec grudnia 2018 roku mieliśmy w Poznaniu 411 rodzin zastępczych, w których przebywa 547 dzieci

- mówi Marek Oziemkowski, kierownik Działu Opieki Zastępczej w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Poznaniu. - Zawodowych rodzin mamy obecnie 26.

Choć na tle Łodzi Poznań nie wypada źle, to ciągle mamy w placówkach instytucjonalnych 172 miejsca, a kilka placówek nie spełnia wymogów nowych przepisów i dysponuje większą liczbą miejsc niż 14.

- Ustawa, która wprowadzała nowe normy dla pieczy zastępczej, pochodzi z 2011 roku - przypomina Krystyna Gniatkowska, zastępca dyrektora w Centrum Wspierania Rodzin Swoboda. - Przepisy dawały samorządom czas na przygotowanie nowych warunków, ale my w Poznaniu nie czekaliśmy na te terminy. Zaczęliśmy działać w tym kierunku zdecydowanie wcześniej, bo już w 2007 roku.