Domek z ogródkiem, a pies na łańcuchu

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

Domek z ogródkiem, a pies na łańcuchu

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

„To tylko na chwilę”, „groźny jest”, „nie mam ogrodzenia”, „nie mam pieniędzy na kojec” - to najczęstsze tłumaczenia właścicieli psów trzymanych na łańcuchach. Posłowie chcą całkowicie tego zakazać. Organizacje zwierzęce podkreślają, że, aby los psów faktycznie się poprawił, zakazowi powinno towarzyszyć czipowanie.

Podlubelskie Płouszowice. Jednorodzinny dom, przed nim trzy samochody, ciągnik. I dwa psy. Jeden w niewielkiej budzie na łańcuchu. Drugi - przywiązany do czegoś przypominającego blaszaną komórkę. Za schronienie służy mu kilka ułożonych niedbale desek. Pan Krzysztof, właściciel posesji tłumaczy, że psy trzyma na łańcuchach, bo nie ma ogrodzenia. Jak mówi, nie są groźne, ale uciekają.

Sąsiedzi mają pretensje. Kury im atakują. A ta jedna suka to już raz pod samochód wpadła. Muszę ją wiązać, bo ją w końcu coś ją zabije

- tłumaczy.

Suka to ta bez budy. - Ma, ma budę. Tam dalej - zapewnia pan Krzysztof. Buda faktycznie jest, tylko że łańcuch tam nie sięga. - Kojec? To by może nie było złe rozwiązanie. Nawet kiedyś myślałem o tym. Ale pieniędzy zawsze brakuje, bo to koszt około 2 tysiące. I kto mi da na to pieniądze? - zastanawia się pan Krzysztof.

Pani Krystyna z sąsiedniej Dąbrowicy też nie ma ogrodzenia. I też ma dwa psy. Jeden duży, w typie owczarka podhalańskiego, leży przywiązany łańcuchem do budy. Obok stoi pusty kojec. Pani Krystyna tłumaczy, że został przygotowany dla suki śpiącej w budzie obok „owczarka”. - Miała być agresywna, a szczeka raz na miesiąc. W sumie ona będzie w tym kojcu tylko trzeba go betonem oblać, żeby nie robiła podkopów. Ale razem z tym drugim w kojcu nie będą siedzieć, bo za ciasno - wyjaśnia. O sterylizacji i ewentualnych szczeniakach nie wspomina.

Pani Krystyna zapewnia, że psy są regularnie spuszczane. Ale nie razem, „bo potem trzeba ich szukać po całej wsi”.

Ten duży raz się urwał, miałam potem trochę problemów, bo tutaj taka pani z sąsiedztwa miała pretensje, że taki duży pies biega. Teraz gruby łańcuch, stalowy kupiłam, to nie ma problemu

- opowiada.

Pan Tomasz z tej samej wsi ogrodzenie wprawdzie ma. - Ale dziurawe - narzeka. Pies na łańcuchu sięga do kolan, na mój widok radośnie merda ogonem. - Nie mógłby biegać swobodnie? - pytam. Hmm, no chyba mógłby. Ale, wie pani, tak się już jakoś przyzwyczailiśmy, że u nas psy są przy budzie.

Buda z zamrażarki, 104 centymetry łańcucha

Obecne obowiązująca ustawa o ochronie zwierząt mówi jasno, że np. łańcuch na którym trzymany jest pies, powinien być nie krótszy niż trzy metry. Ponadto - pies nie powinien być na uwięzi dłużej niż 12 godzin na dobę. Jest też zapis, że „kto utrzymuje zwierzę domowe, ma obowiązek zapewnić mu pomieszczenie chroniące je przed zimnem, upałami i opadami, z dostępem do światła dziennego, umożliwiające swobodną zmianę pozycji ciała, odpowiednią karmę i stały dostęp do wody”. Buda nie jest więc łaską właściciela, ale zagwarantowanym zwierzętom prawem. Jak wskazują przepisy nie może być też skleconą z blachy konstrukcją - powinna być m.in. ocieplona i odpowiednia do wielkości zwierzęcia.

Prawo sobie, rzeczywistość sobie. - Interwencje związane z trzymaniem psów na zbyt krótkich łańcuchach są na porządku dziennym - przyznaje Marta Włosek, prezeska lubelskiej Fundacji Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Ex Lege.

Domek z ogródkiem, a pies na łańcuchu
materiały fundacji ex lege

Przypadek pierwszy z brzegu - wolontariusze Ex Lege zastali suczkę w rozpadającej się budzie, bez wody, uwiązaną do łańcucha o długości 104 centymetrów. Co ciekawe - suka została wcześniej adoptowana przez właścicieli ze Schroniska dla Zwierząt w Lublinie.

Z kolei w okolicy Garbowa inny właściciel przywiązał psa do drzewa. Zwierzę nie miało budy, ani innego schronienia przed zimnem. Było tak chude, że z łatwością można mu było policzyć wszystkie kości. 40-centymetrowy łańcuch uniemożliwiał jakikolwiek ruch, próbę ogrzania się czy zdobycia pożywienia.

Drastycznych przykładów nie brak zresztą w całej Polsce. Kilka dni temu działacze Animals z Gliwic uwolnili z łańcucha psa Maksa. Miał bezpośrednio na szyi (bez żadnej obroży) krótki łańcuch, który pozwalał mu tylko stać przy budzie, bo już na odejście od niej był za krótki. Właścicielka nie zapewniła mu wody ani jedzenia. Jego zadaniem było pilnowanie siedziby firmy budowlanej. Gdy znaleźli go wolontariusze wydawało się, że pies nie żyje - nie ruszał się, na nic nie reagował, nie miały siły wstać.

I najbardziej szokujący przypadek ostatnich lat - zimą zeszłego roku znaleziono zamarzniętego psa uwiązanego na łańcuchu do budy. Nie na wsi, ale w centrum Szczecinka.

Marta Włosek mówi, że w swojej działalności najczęściej spotyka się z trzymaniem psów na łańcuchach, często za krótkich, na terenach wiejskich. Chociaż także miasta nie są od łańcuchów wolne.

Eko-Patrol lubelskiej Straży Miejskiej od lutego ubiegłego roku 24 razy interweniował w mieście w sprawie psów na łańcuchach.

- Stwierdziliśmy dwanaście wykroczeń, nałożyliśmy sześć mandatów na łączną kwotę 1300 zł, udzieliliśmy też sześciu pouczeń. W jednym przypadku skierowaliśmy wniosek o ukaranie do sądu rejonowego. Jedenaście interwencji wykazało, że pies miał zapewnione warunki zgodne z przepisami - wylicza Robert Gogola, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie. - Pouczamy tylko wtedy, kiedy zastrzeżenia są niewielkie i widać, że sytuacja ma szansę się poprawić. Kiedy np. pies ma nieznacznie za krótki łańcuch, informujemy o konieczności zmian, a następnie sprawdzamy, czy nasze zalecenia zostały wykonane. Nasza interwencja zwykle przynosi oczekiwany efekt. Ale kiedy przy ul. Stary Gaj funkcjonariusze zastali psa przywiązanego do drzewa na krótkim pasku, bez dostępu do wody, od razu wystawili 200 zł mandatu. Wrócili po trzech dniach, sytuacja się nie zmieniła, wypisali 500 zł kary. Dopiero trzecia kontrola wykazała, że właściciel się zreflektował - tłumaczy Gogola.

Wśród drastycznych przypadków rzecznik wspomina też sprawę Luny: - Suczka miała wypadnięte narządy rodne, jak przyznała sama właścicielka, chodziła tak przez rok. A dodatkowo była trzymana na bardzo krótkim łańcuchu. W tym przypadku, poza mandatem, wystąpiliśmy też do policji ze zgłoszeniem podejrzenia popełnienia przestępstwa, bo pies był ewidentnie zaniedbany. Suczka została odebrana właścicielce, zaopiekowała się nią Fundacja Ex Lege.

Inny przypadek z Lublina, gdzie interweniowała Ex Lege: Ogromna posesja, na niej duży dom, ozdobny ogródek, za domem basen. Na posesji - trzy psy. Duża suka nie miała obroży, ale bezpośrednio na szyi ciężki łańcuch. Za budę miała służyć jej niewielka zamrażarka z wyrwaną dziurą w jednej ze ścian. Problem w tym, że zwierzę nie mieściło się w jej wnętrzu. Szukając schronienia wchodziła pod ustawione w pobliżu, oparte o stertę złomu palety. Właściciel z beztroską nazywał je „letnią budą”.

Elżbieta Tarasińska, prezeska Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami „Lubelski Animals” opowiada, że ostatnio coraz częściej jej organizacja interweniuje w miejscowościach w najbliższej okolicy miasta. - Co zaskakujące - w tych pięknych nowych domach, których tyle się teraz buduje. Ludzie kupują rasowe psy, po których muchy później chodzą, takie są zaniedbane i brudne. Ale ważne, żeby odstraszały intruzów.

Żywy alarm

Jak się tłumaczą właściciele łańcuchowych psów, kiedy organizacje przyjeżdżają do nich z interwencją?

To tylko na chwilę, on cały czas sobie lata, teraz tylko go przywiązałem. Ale przecież widać, że pies aż charczy, tak ciągnie łańcuch, bo jest spragniony wolności. A wokół budy widać długo wydeptywaną ścieżkę na długość łańcucha

- relacjonuje Elżbieta Tarasińska.

- „Bo zawsze był na łańcuchu“, „ by nie oddalał się, pilnował domu“. „Tak było i tak ma być“. Najgorsze jest to, że wiele tych gospodarstw jest ogrodzonych. Żeby pies mógł biegać swobodnie wystarczy zamknąć bramę. Trzeba o tym zwierzęciu w ogóle o tym pomyśleć - mówi Marta Włosek. - To jest kwestia mentalności, znieczulicy, traktowania psa jak przedmiot, jak żywy alarm, który ma pilnować posesji. Te zwierzęta są czasami nawet gorzej traktowane niż gospodarskie, bo nie przynoszą realnych profitów - dodaje.

Zakaz? Tak, ale ...

Trwają właśnie prace nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt.

- Są na ukończeniu, mam nadzieję, że niebawem projekt trafi do laski marszałkowskiej - mówi Paweł Suski, poseł PO, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt.

Projekt wprowadza całkowity zakaz trzymania zwierząt domowych na uwięzi.

- Już dawno pojawiały się pomysły, żeby wprowadzić takie regulacje - przyznaje Joanna Mucha, posłanka PO z Lublina, niegdyś pracująca w Zespole Przyjaciół Zwierząt. - Jednak kilka lat temu ten postulat był dla ludzi zupełnie niezrozumiały. Poza tym zmianę przepisów blokował PSL, bo dotyczyła ich elektoratu, ich środowiska - mówi Mucha.

Jan Łopata, poseł PSL, podkreśla, że politycznego oporu ze strony jego ugrupowania nigdy nie było. - Sam łańcuchów nie stosowałem i nie stosuję - mówi. - Czy poparłbym teraz projekt zmian? Dużo zależy od szczegółów. Jestem przeciwnikiem stosowania dotkliwych sankcji. Zwłaszcza, że wieś bardzo się zmienia, wkracza nowe pokolenie, które ma, także do spraw ochrony praw zwierząt, inne niż kiedyś podejście - zaznacza poseł Łopata.

Domek z ogródkiem, a pies na łańcuchu
materiały fundacji ex lege Skrajnie wychudzony pies, przywiązany łańcuchem do drzewa. Dla wolontariuszy z fundacji Ex Lege taki widok to żadna nowość.

Na zmiany w świadomości zwracają uwagę także inni parlamentarzyści. Z tego powodu wprowadzenie całkowitego zakazu trzymania psów na łańcuchach, po latach dyskusji i wprowadzania rozwiązań przejściowych, jak wspomniany trzymetrowy łańcuch, ma szansę wejść w życie.

- Zwłaszcza że jest wola polityczna ze strony partii rządzącej. Nawet Jarosław Kaczyński wyraził poparcie dla takich zmian - mówi Paweł Suski.

Artur Soboń, lubelski poseł PiS, przyznaje, że popiera ideę zakazu trzymania psów na łańcuchach. - Będę zachęcał kolegów z klubu, żeby również poparli ten projekt - mówi.

Poseł podkreśla, że warto wprowadzać w tym zakresie zmiany - nawet jeśli są wątpliwości co do tego, czy nowe przepisy uda się egzekwować.

- Stanowione prawo organizuje życie społeczne, ma walor wychowawczy, normatywny. Przekazujemy w ten sposób, że coś jest dobre, a coś złe. System prawny kształtuje poczucie, że dane postępowanie nie uchodzi, jest karygodne- tłumaczy.

Przedstawiciele organizacji działających na rzecz ochrony praw zwierząt podkreślają, że proponowane rozwiązania są dobre, ale niosą też ze sobą niebezpieczeństwa, o których ustawodawca powinien pamiętać.

- Pytanie, na ile realne jest wyegzekwowanie tych przepisów. Kto zmusi właściciela psa, żeby postawił kojec, który kosztuje? - zastanawia się Marta Włosek. - Obawiam się, że właściciele psów, spodziewając się konsekwencji za nieprzestrzeganie przepisów, będą się pozbywać zwierząt - dodaje.

Podobne wątpliwości ma Elżbieta Tarasińska. - Potrzebna byłaby może jakaś szeroka akcja uświadamiająca przed wprowadzeniem takich regulacji - zaznacza.

Marta Włosek zauważa, że zmianę prawa powinien poprzedzić powszechny obowiązek czipowania psów. - Wtedy nie byłoby zagrożenia, że ludzie będą zwierzęta wyrzucać, żeby tylko nie budować im kojców. - wyjaśnia.

Nowelizacja zakłada nie tylko zakaz stosowania łańcuchów. Doprecyzowano też zapisy dotyczące kojców, określając konkretne ich wymiary w zależności od wielkości psa. Np. pies pomiędzy 51 a 65 cm powinien mieć do dyspozycji co najmniej 9 mkw powierzchni, a większy, powyżej 66 cm - nie mniej niż 12 mkw. W projekcie czytamy też, że kto utrzymuje w kojcu więcej niż jednego psa, ma obowiązek zapewnić pierwszemu powierzchnię kojca nie mniejszą niż 9 mkw oraz a każdemu kolejnemu - co najmniej 4 mkw. Właściciel ma też obowiązek „zapewnić zwierzęciu budę z izolacją cieplną lub inne pomieszczenie chroniące przed warunkami atmosferycznymi”. A jeśli mieszka w kojcu - co najmniej dwa razy dziennie musi mieć możliwość ruchu poza nim.

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.