Dobry i zdyscyplinowany. Taki był Władysław Liniarski
Bohater kampanii wrześniowej w 1939 roku, komendant białostockiego okręgu Armii Krajowej. IPN właśnie wydał publikację o płk. Władysławie Liniarskim. Jej promocja odbędzie się we wtorek.
To było zimą 1973 roku. Wypełniona po brzegi sala klubu LOK przy ul. Złotej w Warszawie. W pewnym momencie nastąpiło lekkie poruszenie. Nagle, w towarzystwie kilku osób wszedł starszy, niewysoki mężczyzna. Rozległy się szepty: „Mścisław”, komendant. To był płk. Władysław Liniarski.
- Usiadł w pierwszym rzędzie. Nie zabrał głosu. Po odczycie, tak jak się zjawił, równie tajemniczo opuścił salę - tak dr Jan Jerzy Milewski, historyk z białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej wspomina swoje jedyne spotkanie z płk. Władysławem Liniarskim.
Teraz Milewski przypomina jego zasługi dla Polski i Białegostoku w swojej najnowszej publikacji. - Ostatnio dużo uwagi poświęca się Żołnierzom Wyklętym, uczestnikom podziemia niepodległościowego po wojnie. Ale jakby trochę zapomina się o dowódcach organizacji konspiracyjnych w czasach II wojny światowej - przyznaje Jan Jerzy Milewski.
Kim był Władysław Liniarski „Mścisław”
Taką właśnie, według niego, postacią jest Władysław Liniarski „Mścisław”. Urodził się 23 listopada 1897 roku niedaleko Szczekocin. Był przedwojennym zawodowym oficerem. W 1939 roku walczył w kampanii wrześniowej. W styczniu 1940 roku zaczął działać w konspiracji.
Jesienią tego roku Liniarski stanął na czele struktur konspiracyjnych w Białymstoku. Komendantem okręgu był przez całą wojnę. Gdy w styczniu 1945 roku zapadła decyzja o rozwiązaniu Armii Krajowej, Liniarski nie podporządkował się. Chciał dalej kontynuować walkę o niepodległość Ojczyzny. W lutym 1945 roku uformowały się na Białostocczyźnie struktury Armii Krajowej Obywateli (AKO).
Kilka miesięcy później Liniarski napisał do wojewody białostockiego Stefana Dybowskiego. Chciał ujawnić organizację AK, jeśli władze zwolnią z więzień członków AK. I zapewnią, że nie będą represjonowani. Bez odzewu.
- Pod koniec lipca 1945 roku funkcjonariusze UB aresztowali Liniarskiego pod Warszawą. Wytoczono mu proces. Skazano na karę śmierci. Potem jednak ułaskawiono - opowiada Jan Jerzy Milewski. 13 kwietnia 1954 roku Liniarski wyszedł na wolność.
Rodzinna tragedia
Pułkownika dotknęła też tragedia rodzinna. 2 października 1946 roku żołnierze białostockiego WiN (Zbigniew Rećko „Trzynastka” oraz Marian Armatowicz „Delfina” zastrzelili jego żonę Irenę (działała w konspiracji, brała udział w powstaniu warszawskim). Kobieta chciała uwolnić męża z więzienia. Przez to działacze podziemia zarzucali jej próby kontaktowania się w tej sprawie z funkcjonariuszami UB i „nadmierne gadulstwo”.
Po wyjściu z więzienia Liniarski pracował w zakładach spółdzielczych. Angażował się też w pomoc swoim byłym żołnierzom. - Zbierał dokumenty i relacje na temat działalności AK w okręgu białostockim. W latach 70. brał udział w wielu uroczystościach dotyczących AK, a od początku lat osiemdziesiątych działał też w opozycji - zauważa Milewski.
Rodzina, organizacje kombatanckie, IPN występowały o awansowanie go na stopień generała. Bez efektu. We wrześniu 2010 roku prezydent Bronisław Komorowski odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
W Białymstoku jest ulica imienia Liniarskiego. Odchodzi od placu Uniwersyteckiego w stronę Lipowej.
O Władysławie Liniarskim w Muzeum Podlaskim
Dziś o godz. 16 w Muzeum Podlaskim odbędzie się promocja jego publikacji o Władysławie Liniarskim. Można tu znaleźć, nigdzie do tej pory niepublikowane zdjęcia rodzinne. Udostępniła je Grażyna Sibilska - wnuczka Liniarskiego. - Byłam jego ukochaną wnuczką. Dziadziuś zawsze miał dla mnie czas. Był dobrym, ale zdyscyplinowanym człowiekiem - wspomina pani Grażyna.
Mamy jeden album dla naszego Czytelnika. Wystarczy wysłać maila: jjanuszkiewicz@poranny.pl o dziś godz. 10. Kto pierwszy ten lepszy!