Sześć goli strzelono w środowych meczach ćwierćfinałowych. Spotkania w Paryżu i Wolfsburgu były nie tylko intensywne grą, ale i pełne emocji.
WOLFSBURG - REAL MADRYT 2:0 (20)
Bramki: Rodriguez (17. k), Arnold (25) ;
PSG - MANCHESTER CITY 2:2 (1:1)
Bramki: Ibrahimović (41), Rabiot (59) - de Bruyne (38), Fernandinho (72)
Rewanże za tydzień.
Środowe mecze rozpoczęły się od kontrowersji. W Wolfsburgu arbiter nie uznał gola strzelonego przez Ronaldo (spalony?), w Parku Książąt w Paryżu prowadzący zawody Serb Mazić nie podyktował rzutu karnego za pchniecie Matuidiego. Po kwadransie poprawił się i uznał, że faulowany był Luiz. Ale Ibrahimović uderzył silnie, w róg bramki Man. City, lecz Hart i obronił piłkę.
Dwie minuty później, tym razem w Wolfsburgu, w podobnej sytuacji (faul Casemiro na Schuerrle) znalazł się Rodriguez i „Wilki” objęły prowadzenie. „Królewscy” nie pozbierali się na czas, bo w 25 min. stracili drugą bramkę.
W futbolu nie wystarczy posiadać piłkę przez 70 proc. czasu gry. Liczy się to, co „w sieci”. A trafił do niej w Paryżu Belg de Bruyne. Odpowiedź graczy PSG była natychmiastowa; kuriozalny błąd popełnił Fernando. Do przerwy na obu boiskach oglądaliśmy dobre widowiska.
W drugiej połowie wiele się nie zmieniło. Paryżanie podkręcali tempo gry i objęli zasłużone prowadzenie. W końcowych minutach gospodarzy dopadła zadyszka, co drużyna City natychmiast wykorzystała. Real nie zdołał zdobyć honorowego gola.
Autor: Tomasz Malinowski