Dobrą zmianę czas zacząć [komentarz]
Rząd zauważył wreszcie strajk pielęgniarek, ale - jak się wydaje, nie jest zbyt skory do „dosypania” pieniędzy, bo wie, że w kolejce ustawią się pielęgniarki z następnych placówek.
Przy okazji - media, oczywiście „złe media”, nie mogły sobie darować, żeby nie przypomnieć wypowiedzi polityków PiS z czasów rządów koalicji PO - PSL. Wtedy politycy PiS potrafili nazywać rzeczy po imieniu, mówić wprost, że pielęgniarki zarabiają za mało, pracy mają za dużo, dlatego nie ma chętnych do pracy w tym zawodzie w Polsce. Bo w Europie i na świecie, owszem, nasze pielęgniarki są mile widziane.
Dlaczego wtedy politycy PiS grzmieli na temat złego rządu, który nie znalazł pieniędzy dla pielęgniarek, a teraz odwracają głowę w inną stronę? Bo teraz to oni muszą znaleźć pieniądze, których - zdaje się - nie ma. Może wezmą pielęgniarki na przeczekanie, licząc, że po kilku tygodniach na tyle zmiękną w postulatach, że wrócą do pracy? A może nie chcą iść na żaden kompromis, bo bez zmian systemowych zakończony sukcesem strajk doprowadziłby do fali strajków w szpitalach w całym kraju? A to poważnie nadszarpnęłoby wizerunek PiS, bo przecież z górnikami się dogadali bez zamykania kopalń, wprowadzili 500 plus, a jeszcze sporo mają do zrobienia w kwestii obietnic wyborczych. Jak tu dać pielęgniarkom, jak prezydent Duda w kampanii obiecał pomoc frankowiczom? Czy ktoś obiecywał siostrom „dobrą zmianę”? Jak nie obiecywał, to dlaczego pchają się bez kolejki do spełniania życzeń?
Zgodzę się z ministrem zdrowia, że w sprawie zarobków pielęgniarek zawinił poprzedni rząd - PO - PSL. Ale nie tylko. Zawinił także rząd PiS - Samoobrony i LPR. Rządzili dwa lata, mogli się pochylić nad pielęgniarskimi paskami wypłat. Teraz wygrali wybory z hasłem „dobrej zmiany - damy radę”, to do roboty.
Skoro pielęgniarki mają być odpowiedzialne i wrócić do pracy, to czemu nie rząd?