Dobra zmiana, o której tyle słyszałem
Kilka spraw tonie, kilku ludzi się pogrąża, kilku nieudaczników dostało stołki, ale dwie sprawy cieszą na pewno. Z pozoru niezwiązane ze sobą, w parze świadczą jednak o tym, że wciąż da się naprawiać prawne absurdy. Może i zmieniać złe przyzwyczajenia, a nawet zamachnąć się na utarte sposoby myślenia.
Kilka spraw tonie, kilku ludzi się pogrąża, kilku nieudaczników dostało stołki, ale dwie sprawy cieszą na pewno. Z pozoru niezwiązane ze sobą, w parze świadczą jednak o tym, że wciąż da się naprawiać prawne absurdy. Może i zmieniać złe przyzwyczajenia, a nawet zamachnąć się na utarte sposoby myślenia.
Ile to razy dostało mi się od Czytelników za jedno-dwa niewinne zdania w sprawie podwyżek dla urzędników albo prezydentów. Niektóre argumenty rozumiałem, niektórych nie. Wciąż jednak stoję na stanowisku, że jeśli nie będziemy porządnie wynagradzać urzędników, którzy decydują o tak znacznej części naszego codziennego życia, stosowanie prawa będzie kulało, powszechny tumiwisizm będzie rządził, nowe kadry będą coraz słabsze. Podobnie z naszymi wybrańcami, którzy rządzą 100-, 200-, 300-tysięcznymi miastami. Pensje, którą dostają, to w pierwszym rzędzie zapłata za odpowiedzialność, jaką biorą na siebie. Nie powinno być tak, że zarabiają tyle, co obrotny handlowiec (z całym szacunkiem dla tej branży). I dlatego szykowane podwyżki dla urzędników (str. 10-11) to dobra wiadomość. Więcej nawet - pensje powinny być dwa razy wyższe, lecz wtedy połączone z konsekwentnym pociąganiem do odpowiedzialności za błędne decyzje.
O ile kwestia podwyżek dla urzędników rozgrzewała pióra i klawiatury, o tyle sprawa ciszy wyborczej traktowana była ze wzruszeniem ramion. Ot, jeszcze jeden absurd prawny. Zapis, który kiedyś miał sens, ale świat się zmienił i sens gdzieś uleciał. Dobrze, że do chóru dziennikarzy dołączyła teraz Państwowa Komisja Wyborcza i proponuje zmiany (str. 5). Bez ciszy da się żyć w wielu normalnych krajach (Niemcy, Wielka Brytania, USA). Lepiej podążać utartą ścieżką, niż udawać, że przestrzegamy prawa. A tak się dzieje, gdy cisza niby istnieje, ale w internecie wszyscy wszystko wiedzą. Nie ma co dyskutować z rozwojem technologii i nieskrępowanym obiegiem informacji, na który pozwala internet. „Uważam, że jest to instytucja zbędna w tym kształcie, w jakim funkcjonuje” - powiedział trzy dni temu sędzia Wiesław Kozielewicz, wiceszef PKW. Nic dodać, nic ująć.
Dlatego - trochę żałując tych sobót przed wyborami, kiedy w radiu i telewizji wreszcie nie ma pokrzykiwań wyczekujących na swój wielki dzień kandydatów - cieszę się, że dyskusja o ciszy nabiera rozpędu. Źle skonstruowane prawo, którego nie da się egzekwować, ośmiesza państwo.