Do tablicy: Czy żłobki oddadzą dzieci do okna życia?
Wiemy, że podjęcie decyzji o zapisaniu dziecka do żłobka nie jest łatwe - informuje internetowa witryna Miejskiego Zespołu Żłobków (MZŻ) w Łodzi.
Sugeruję poprawkę na „wiemy, że zapisanie dziecka do żłobka nie jest łatwe”, bo taki jest wniosek z pierwszego tygodnia kwietniowej rekrutacji do samorządowych placówek (na miejsca, które będą dostępne od września). Chociaż magistrat obiecuje, że kolejność przyjmowania zgłoszeń nie ma znaczenia, przed żłobkiem na Widzewie-Wschodzie w poniedziałek przed świtem zaczęła ustawiać się kolejka rodziców. Narzekali m.in. na brak przejrzystego systemu naboru (sterowanego elektronicznie - jak w przypadku przedszkoli). Nic dziwnego: na witrynie MZŻ nie znajdziemy żadnych danych, np. ile punktów w rekrutacji jest warta informacja, że oboje rodziców pracuje lub o tym, iż mały kandydat ma rodzeństwo.
Rodzic kandydata może za to zapoznać się z trybem postępowania żłobka w przypadku nieodebrania dziecka z placówki po godz. 18. Wtedy maluch - przy poinformowaniu policji - może zostać odwieziony do domu dziecka (jak głosi broszurka „Dzieciństwo jest światem dziecka (...)”, zamieszczona na witrynie MZŻ).
W wypowiedziach sprzed dwóch lat urzędnicy odpowiedzialni za żłobki wyliczali, że korzysta z nich ok. 13 proc. populacji, ale „dyrektywy unijne nakazują poziom 30 proc., także jest jeszcze sporo do zrobienia”. Od 2015 r. liczba miejsc w miejskich żłobkach nie wzrosła, dlatego zastanawia mnie, jakie działania zamierza podjąć magistrat, aby unijny limit wypełnić. Czy urzędnicy zaczną organizować konferencje prasowe na temat zalet łódzkich żłobków, ale potem obniżą granicę oddawania maluchów do domu dziecka na godz. 15? A może lepiej oddawać je do łódzkiego „okna życia”? Stamtąd - po adopcji - trudniej będzie maluchy wydobyć i zwolni się miejsce dla następnych kandydatów.