Do szkół ciągle wożą uczniów wrakami [zdjęcia]
Kolejne kontrole autobusów szkolnych dowodzą, że stan techniczny wielu z nich jest tragiczny. Co czwarty dowód rejestracyjny zostaje zatrzymany.
- Od początku tego roku szkolnego do ostatniego poniedziałku skontrolowaliśmy już 165 autobusów szkolnych. Zatrzymaliśmy 40 dowodów rejestracyjnych, czyli nieco ponad 25 procent - wylicza Krzysztof Nowak, naczelnik Wydziału Kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego (ITD) w Bydgoszczy.
Wczoraj w Żninie inspektorzy skontrolowali kilkanaście kolejnych gimbusów. Dwa miały świeże (sprzed tygodnia) przeglądy techniczne, ale ich stan był bardzo zły. I w tych przypadkach zatrzymano dowody rejestracyjne.
- Wkrótce przygotujemy raport zbiorczy, który przekażemy organom oświatowym - wyjaśnia Krzysztof Nowak. - W takich zaś przypadkach gdy pojazd miał aktualne potwierdzenie badań technicznych, natomiast jego stan zagrażał bezpieczeństwu ruchu drogowego lub przewożonym dzieciom, sprawę skierujemy do właściwego starosty nadzorującego stację diagnostyczną. Niewykluczone też, że sprawą zainteresujemy prokuraturę. Tak już się działo.
Najgorzej w Polsce
Inspektorzy transportu drogowego sprawdzają gimbusy, bo to ich codzienne zadanie, tak jak kontrola autokarów i ciężarówek, ale od nowego roku szkolnego robią to wyjątkowo intensywnie.
Wszystko po bardzo krytycznym raporcie Najwyższej Izby Kontroli, który dotyczył ubiegłorocznych przewozów dzieci do szkół i przedszkoli. Raport dowiódł, że najgorzej jest w województwie kujawsko-pomorskim, a konkretnie w gminach Bartniczka, Lisewo, Radziejów i Rypin.
NIK zarzuciła gminom brak należytego nadzoru nad firmami wykonującymi przewozy (zwłaszcza tyczącego stanu technicznego pojazdów), uznała że są to skrajne, drastyczne przykłady niedopuszczalnego stanu technicznego pojazdów. I rzeczywiście - na 16 skontrolowanych autobusów, w 12 przypadkach zatrzymano dowody rejestracyjne, wydając bezwzględny zakaz dalszej jazdy wobec 9 z nich.
Część stwierdzonych usterek mogła mieć bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo przewożonych dzieci, gdyż dotyczyła luzów w układzie kierowniczym, nadmiernej różnicy sił hamowania poszczególnych kół, daleko posuniętej korozji ramy nośnej autobusu (jej skutki próbowano zneutralizować dospawaniem elementów stalowych).
Kontrolerzy zwrócili także uwagę gminom na korzystanie z nieprawidłowo oznakowanych przystanków lub wręcz na zabieranie dzieci w umówionych miejscach.- Protokół pokontrolny jest dla nas bardzo pozytywny. NIK nie stwierdziła nieprawidłowości w organizacji przewozów uczniów. Aczkolwiek były uwagi do firmy przewozowej co do stanu technicznego autobusów - mówi Wiesław Biegański, wójt gminy Bartniczka koło Brodnicy. - Słyszałem, że firma musiała nawet podstawiać zastępczy pojazd. Bezpośredni nadzór nad gimbusami, a dzieci dowożą trzy, mają dyrektorzy szkół.
- Nie ingerujemy w te sprawy, bo dowóz dzieci do szkół to zdanie i kompetencja samorządu terytorialnego. Nadzór ogólny sprawuje zaś wojewoda - wyjaśnia Jolanta Metkowska, dyrektor Wydziału Rozwoju Edukacji w Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy.