Do Spały na wczasy, weekend i dożynki
Nie jest kurortem, nie ma cennych zabytków, a mimo to w wakacje odwiedzają ją wielu turystów. Wielu łodzian przyjeżdża tu nawet na dwutygodniowe wczasy.
Spała, bo o niej mowa, to położona wśród lasów, w dolinie rzeki Pilicy, urokliwa miejscowość. W czasch zamierzchłych otaczająca ją puszcza ściągała polskich królów, rosyjskich carów, a na koniec polskich prezydentów na polowanie na grubego zwierza. Dzisiaj głowa państwa już nie poluje, ale z jego udziałem co roku we wrześniu odbywa się największe chyba święto w Spale, czyli dożynki prezydenckie. Ale do Spały przyjeżdża się przede wszystkim odpocząć, czy to tylko w weekend, czy na dłużej. Rozrywek tu się nie znajdzie, działa tylko kilka knajpek, ogródków piwnych, restauracji, za to jest cisza, a spokój (może z wyjątkiem weekendów), świeże powietrze są zagwarantowane. Atrakcją stał się odbywający się w sezonie Jarmark Spalski, czyli targ staroci, rzeczy dawnych, ale nie tylko, bo i książek, biżuterii, odzieży. Aktywni mają do wyboru wycieczki rowerowe kilkoma szlakami, spływ kajakiem po Pilicy, a także przepastne lasy ze ścieżkami edukacyjnymi. Podczas leśnych wędrówek można natrafić na obiekty świadczące o ciekawej przeszłości Spały - grób hrabiny Marii Wielopolskiej, żony ostatniego rządcy carskiej rezydencji, która miała odebrać sobie życie po ujawnieniu jej romansu z carskim oficerem, grota św. Huberta, upamiętniająca polowania za czasów carskich i głaz upamiętniający Lorda, ulubionego psa prezydenta Ignacego Mościckiego.
W tym sezonie turyści już przechadzają się po zrewitalizowanej części Spały. Znajdujący się tu staw oczyszczono z mułu, wzmocniono jego brzegi, przebudowano jaz, wymieniono i naprawiono urządzenia hydrotechniczne pod mostkiem, zasypano dawno nieczynny, a szpecący okolicę basen. Usypano groblę, dzięki której można przejść na drugą stronę stawu. Inwestycja kosztowała ok. 800 tys. zł.