Do przerwy była nadzieja, a potem już tylko rozpacz...
W ćwierćfinale Euro Cup FIBA Stelmet BC podejmował jeden z najsłynniejszych klubów Europy Cibonę Zagrzeb i w słabym stylu przegrał
W ćwierćfinale Euro Cup FIBA los zetknął dwie ekipy, które do niedawna walczyły w stojących wyżej w hierarchii rozgrywkach, czyli w Lidze Mistrzów FIBA. Cibona to jeden z najsłynniejszych klubów w koszykarskiej Europie. Wicemistrzom Chorwacji nie idzie już tak jak kiedyś i pewnie do nawiązania sukcesów sprzed lat (dwukrotne wygranie Euroligi) jest bardzo daleko. Jednak starcie z takim klubem to dla Stelmetu BC duża sprawa.
Mieliśmy kłopoty. Vladimir Dragicević w poniedziałek wyszedł ze szpitala, gdzie był w związku z komplikacjami po usunięciu kamienia nerkowego. Czarnogórzec po zaledwie jednym treningu po dwutygodniowej przerwie był w składzie, ale raczej nie nikt nie zakładał, że wyjdzie na parkiet. Ostatecznie pojawił się na nim, starał się pomóc zespołowi i za to należą się mu wielkie brawa.
Mecz w pierwszej kwarcie był bardzo zacięty i żywiołowy. W piątej minucie zespoły miały już na koncie łącznie dziewięć przewinień. Goście zaczęli lepiej, bo w 3 min wygrywali 8:2. Stelmet jednak szybko opanował sytuację i już w 5 min, po osobistym Adama Hrycaniuka było 8:8. Potem trwała ostra walka o każdą piłkę. Cibona uciekała, Stelmet gonił, a wynika był cały czas na ,,styk”. W 7 min, po osobistych Nemanji Djurisicia po raz pierwszy w tym meczu wygrywaliśmy 12:11. W drugiej kwarcie pozwoliliśmy gościom z Zagrzebia na zbyt wiele. Stelmet jednak walczył i uparcie gonił. W 20 min po osobistych Karola Gruszeckiego znów prowadziliśmy 34:33.
W pierwszych 20 minutach dobrze staliśmy w obronie (wygrywaliśmy zbiórki 21:14). Gorzej było w ataku. Potwierdziło się, że Cibona to klub z wielkimi tradycjami, ale absolutnie do pokonania.
Być może tak by się stało. Niestety, pierwsze cztery minuty drugiej połowy zadecydowały o losie tego meczu. Dalej marnowaliśmy akcje. Lider zespołu Łukasz Koszarek w tym czasie popełnił dwa przewinienia umyślne. To że rywal miał osobiste i potem jeszcze piłkę z boku nie było problemem. Kapitan Stelmetu zgodnie z regulaminem musiał opuścić parkiet i udać się do szatni. W tym momencie goście w tej kwarcie mieli 12 punktów na koncie, Stelmet dwa. Stało się jasne, że może uratować nas tylko cud. Nic takiego się nie stało. Z Koszarkiem w składzie nasz atak pokazywał niewiele, bez niego prawie nic. W tej kwarcie straciliśmy 32 punkty! Stanowczo za dużo by z takim zespołem jak Cibona, która perfekcyjnie wykorzystała nasze słabości, coś tu ugrać. W czwartej kwarcie nie działo się już nic ciekawego. Goście spokojnie kontrolowali ten mecz, nasi niewiele mogli zrobić.
Stelmet BC Zielona Góra - Cibona Zagrzeb 69:81
Kwarty:19:21, 18:14, 17:32, 15:14.
Stelmet BC: Kelati 19 (3), Gruszecki 15 (3), Djurisić 7, Koszarek 5 (1), Hrycaniuk 1 oraz: Zamojski 7 (2), Moore 7 (1), Vaughn i Dragicević po 4, Florence 0.
Cibona: Sulejmanović 14 (1), Sakić 13 (1), Bosnjak 11 (3), Reynolds 6 , Corić 4 oraz: Slavica 16, Zorić 13 , Marinelli i Marić po 2, Rozić 0.
Sędziowali: Apostolas Kalpkas (Szwecja), Siergiej Czebyszew (Ukraina), Petr Hrusa (Czechy)
Widzów: 3.116.