Do pełni szczęścia Jadze zabrakło wygranej. Wisła Płock znów lepsza
Żółto-czerwoni przegrali z Wisłą Płock 1:2. Na szczęście zachowali fotel lidera Lotto Ekstraklasy. Teraz przerwa do końca lutego 2017.
Jeszcze przed przystąpieniem do ostatniego meczu mijającego roku piłkarze Jagiellonii wiedzieli, że Lechia Gdańsk przegrała z Koroną, co oznaczało, że mieli już zapewniony fotel lidera do wznowienia rozgrywek w lutym 2017 roku. - Może to nas zgubiło - zastanawiał się po meczu trener Jagi Michał Probierz.
Żółto-czerwoni przegrali bowiem z Wisłą Płock 1:2 tracąc decydującego o swojej porażce gola w 90 minucie spotkania. Jego strzelcem był, były gracz Korony Kielce, Kamil Sylwestrzak. W pierwszej połowie więcej zgry mieli gospodarze. Jednak trafili na wyjątkowo dobrze grających w obronie piłkarzy z Płocka, którzy gdy tracili piłkę, niemal w komplecie meldowali się szybko na swojej połowie broniąc szczelnie dostępu do swojej bramki.
Naruszyć ten mur próbował jako pierwszy Dmytro Chomczenowski. Jego strzał był silny, ale w sam środek bramki Wisły, gdzie na piłke czekał już Seweryn Kiełpin.
W 20 minucie Jagiellonia stworzyła najgroźniejszą sytuację. Na skrzydle Fedor Cernych ograł Patryka Stępińskiego i znalazł się przed bramkarzem Wisły. Niestety nasz napastnik przestrzelił.
Druga część sobotniego spotkania zaczęła się nie po myśli gospodarzy. Bohater poprzedniego meczu swojej drużyny Piotr Wlazło (strzelił z Ruchowi Chorzów trzy gole) po dośrodkowaniu Siergieja Kriwca padając na murawę zdołał jeszcze oddać strzał. Piłka skozłowała przed Marianem Kelemenem i wpadła do siatki bramki Jagiellonii.
Odpowiedź białostoczan była bardzo szybka. Nie minęło od utraty gola 10 minut, gdy po dośrdkowaniu Rafała Grzyba i zagraniu główką Tarasa Romańczuka Cernych popisał się fantastycznym strzałem umieszczając piłkę tuż przy słupku bramki Wisły.
Do końca meczu Jagiellonia próbowała przechylić szalę zwycięstwa na własna korzyść, ale wciąż trafiała na dobra ofensywę gości, którzy nieoczekiwanie, po jednej z ostatnich akcji spotkania zdobyli drugą bramkę na wagę zwycięstwa. Przemysław Frankowski nie powstrzymał Sylwestrzaka, który nie dał szans Kelemenowi.
- Przegraliśmy, ale utrzymaliśmy pozycję lidera tabeli.
Będziemy mieli spokojną zimę. Teraz dobrze, że przez trzy tygodnie będziemy mogli odpocząć. A potem bierzemy się do roboty i walczymy o mistrzostwo - stwierdził po spotkaniu Fedor Cernych.