Charles Maurras. Człowiek sprzeczności epoki międzywojennej. Część jego idei - chociaż w okrężny i okrojony sposób - przeżywa dzisiaj we Francji swój renesans.
Jakie znaczenie miała Rewolucja Francuska? „Zbyt wcześnie, by oceniać” - miał na to pytanie odpowiedzieć Zhou Enlai, premier Chin, w 1972 r. Choć ten słynny cytat jest przekręcony, gdyż Zhou tak naprawdę komentował protesty studenckie z marca 1968 r., ale - jak to w każdej plotce - jest w nim źdźbło prawdy.
Dziedzictwo Rewolucji Francuskiej jest podważane w samej Francji niemal od chwili, gdy ona rozgorzała, echa tych dyskusji nad Sekwaną słychać do dziś. Szczególnej intensywności nabrały na przełomie XIX i XX w. przy okazji głośnej afery Dreyfusa, która podzieliła Francję na pół i pokazała, jak silne jest pęknięcie między zwolennikami a przeciwnikami zmian wprowadzonych przez rewolucję 1789 r. To właśnie wtedy rozbłysła po raz pierwszy gwiazda Charles’a Maurrasa, zwolennika monarchii i odbudowy hierarchicznego porządku we Francji, który tam obowiązywał przed zburzeniem Bastylii. Rozbłysła i świeciła właściwie aż do jego śmierci w 1952 r. Choć natężenie światła i kierunek, w którym świeciło, zmieniały się dość regularnie.
Ale nie mogło być inaczej, skoro źródło tego świata - czyli Maurras - co chwila dokonywało wolt. Wprawdzie od początku do końca swej aktywności podkreślał swe przywiązanie do wartości konserwatywnych, ale jednocześnie regularnie sprawdzał, ile różnych odcieni ten konserwatyzm mieć może. To sprawiło, że dziś nie da się go opisać inaczej niż jako człowieka sprzeczności - i w życiu osobistym, i publicznym.
Nigdy się nie ożenił, ale w domu miał syna i dwie córki (dzieci brata, które adoptował po jego śmierci). Chciał przywrócenia władzy królewskiej, ale francuscy monarchiści nie akceptowali go (z powodu jego konfliktu z ówczesnym pretendentem do tronu). Podkreślał znaczenie Kościoła katolickiego, ale jednocześnie został ekskomunikowany przez papieża Piusa XI w 1926 r. za to, że głosił (podobnie jak ruch Akcja Francuska, z którym był związany) poglądy zbytnio podważające autorytet Watykanu.
Jego poglądy najlepiej oddaje jedno zdanie z 1944 r. o tym, że Rewolucja Francuska była „początkiem równi pochyłej naszego upadku”. Ta myśl nie zginęła z francuskiego życia politycznego nawet po tym, jak Maurras znalazł się w więzieniu. Na pewno jego słowa uważnie studiował Charles de Gaulle - twórca V Republiki oficjalnie się do tego przyznawał. Jednak najwięcej elementów wspólnych między jego spuścizną a bieżącym programem politycznym można znaleźć we Froncie Narodowym. Można wręcz zaryzykować tezę, że w DNA tej partii wiele genów jest takich samych co w kodzie genetycznym Akcji Francuskiej, której patronował Maurras.
Gdyby narysować drzewo genealogiczne FN, pokrewieństwo byłoby jeszcze bardziej widoczne. Front powstał w 1972 r. Na jego czele stanął Jean-Marie Le Pen, ale on w chwili zakładania ugrupowania był politycznym singlem. Bazą, na której Front się oparł, był skrajnie prawicowy ruch polityczny Nowy Porządek (Ordre Nouveau), który nigdy nie ukrywał tego, że dzieła Maurrasa mocno go inspirują. Do Frontu Narodowego weszło też wielu dawnych działaczy Akcji Francuskiej. Widząc, jak wysokie dziś notowania ma Marine Le Pen we francuskiej polityce, warto więc poznać poglądy Charles’a Maurrasa.