Dlaczego prokurator nie może być silniejszy od sędziego oraz obrońcy
Ponieważ sąd nie uznał za stosowne zamknąć w areszcie byłych menedżerów zakładów w Policach, prokuratura przeprowadzi teraz śledztwo w sprawie procedur stosowanych w tymże sądzie. Czyli sędziowie co prawda nie są oskarżeni, ale podejrzani i będą przesłuchiwani na okoliczność.
Powodem odmowy dla prokuratorskiego wniosku o areszt był zdaniem kilku składów sędziowskich słaby materiał dowodowy. Może tu jest pies pogrzebany, a nie w procedurze wyłaniania sędziów? Może, ale tego nikt z prokuratury raczej sprawdzać nie będzie, gdyż refleksja jest inna: To sądowi w tej sprawie trzeba się przyjrzeć.
System, w którym prokurator składa wnioski dowodowe, a jak sędziów nie przekona, kończy się to dla nich śledztwem, to nowe rozwiązanie, dotąd praktykowano bowiem zwykłą drogę odwoławczą. To niebezpieczna zmiana, która może prowadzić do fasadowości sądownictwa. Takie sądownictwo już było - za PRL-u, gdy prokurator występujący w imieniu aparatu władzy był na sali najważniejszy. Rodziło to wtedy słuszne przekonanie, że z państwem nikt nie wygra, mógł liczyć najwyżej na łagodny wymiar kary, gdy miał szczęście do sędziego. Jeżeli mecenas Jan Olszewski, legendarny obrońca w wielu procesach politycznych tamtych czasów, dziś jest przeciwny reformom sądownictwa ministra Ziobry, to ja uważam, że nie ma lepszego autorytetu, którego przestróg należy słuchać. Ponieważ przez wiele lat na własnej skórze zagrożeń, przed którymi teraz przestrzega, doświadczał.
Ręczne sterowanie sądami nic na dobre w systemie nie zmieni. Odwrotnie, da efekt podobny jak posypanie rany solą
Oczywiście nie bądźmy naiwni, że w III RP system ten działał dobrze. Były areszty wydobywcze, prokurowane akty oskarżenia, również u nas, na Opolszczyźnie, gdzie ludzie siedzieli miesiącami za niewinność, jak na przykład były dyrektor brzeskich PZZ-etów. Ale ręczne sterowanie sądami nic tu nie zmieni. Da efekt podobny jak posypanie rany solą.
Istotą sprawiedliwości są jednakowe szanse, gdzie interes państwa tyle samo waży co interes szaraka Polaka. Oznacza to także równość prawa obywatela do dochodzenia sprawiedliwości. I to jest najważniejszy powód, dla którego prezydent nie powinien ułaskawiać polityka przed ostatecznym wyrokiem, jeśli zwykły obywatel uważa, że ten polityk zrobił mu krzywdę.