Dlaczego prezydent Hanna Zdanowska nie wystąpiła wcześniej z apelem o pomoc finansową i specustawę dla Łodzi
Wrażenie jest takie, jakby ktoś otworzył lodówkę zamkniętą 20 lat temu: Łódź się wali, Łódź potrzebuje pomocy, „w odróżnieniu od innych miast, Łódź nigdy nie otrzymała pomocy z budżetu państwa na remonty i odbudowę kamienic”. To ostatnie to cytat z przemówienia prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej.
Wieść o kamienicach walących się w Łodzi przebiegła Polskę wzdłuż i wszerz, budząc powszechne zainteresowanie ogólnopolskich mediów. Niestety. Huk walących się murów przekreślił bowiem starannie malowany przez ostatnie 9 lat wizerunek miasta w rewitalizacji, ba, niemal w rozkwicie. Takiej narracji sprzyjał udział Łodzi w konkursie o organizację światowej wystawy Expo, właśnie pod hasłem rewitalizacji. Co tu kryć: ta opowieść współgrała z oczekiwaniami mieszkańców spragnionych zapewnienia, że sprawy zaniedbywanego przez dziesięciolecia miasta idą w dobrym kierunku.
W ciągu kilkunastu dni ten wizerunek prysł jak mydlana bańka.
Prezydent Łodzi podjęła kroki radykalne: najpierw wystąpiła z apelem o pomoc do premiera Morawieckiego, teraz wygłosiła dramatyczne przemówienie i zaprezentowała projekt specustawy, która „pomoże nam uratować historyczną część miasta i zapewni mieszkańcom kamienic bezpieczny dach nad głową” (to też cytat z przemówienia prezydent).
Jest w tym zapale ratowania Łodzi i jej mieszkańców jakaś fałszywa nuta. No, bo jak to? Przez tyle lat nikt nie wiedział, w jakim stanie są łódzkie kamienice? Czy wolał o tym głośno nie mówić, bo przyjemniej opowiadać o ładnych elewacjach niż przegniłych oficynach?
W przemówieniu Hanny Zdanowskiej znalazło się tajemnicze zdanie: „Robimy więcej niż możemy, ale stan techniczny wielu budynków jest gorszy niż zakładaliśmy”.
Kto i kiedy zdał sobie sprawę, że jest gorzej niż zakładał? Chyba jednak nie jest to kwestia ostatnich dni, bo Łódź od dobrych kilku lat prowadzi intensywne wyburzenia starych ruder. Wiosną 2017 roku pisaliśmy, że inwentaryzacja zasobu miejskich kamienic z 2017 roku wykazała, iż do rozbiórki kwalifikuje się pięćset budynków. Dlaczego nie zrobiono wcześniej użytku z tej wiedzy i prezydent nie wystąpiła do premiera ze stosownym apelem? Dlaczego bardzo sensowny projekt specustawy dla Łodzi pojawił się dopiero teraz?
Pytania, dlaczego nie wtedy, tylko teraz, są jak najbardziej na miejscu. Apel prezydent Zdanowskiej o pomoc finansową rządu i projekt specustawy dla Łodzi pojawiają się w chwili, gdy gołym okiem widać, że PiS gorączkowo szuka pieniędzy na sfinansowanie swoich wyborczych obietnic. Można mieć poważne obawy, czy coś wyskrobie dla Łodzi.
Oby w tej akcji nie chodziło o to, że jak dadzą, to dobrze, a jak nie, to się powie, że PiS nie kocha Łodzi. Zresztą nie chodzi tylko o pieniądze. W projekcie specustawy są przecież i propozycje rozwiązań prawnych, które pomogłyby w rozwiązaniu problemu. Co stało na przeszkodzie, aby te pomysły zgłosić dobre kilka lat temu? Choćby jeszcze za czasów miłego sercu pani prezydent rządu Donalda Tuska?