Zeznania pracowników Regionalnego Szpitala w Kołobrzegu i słona kara za nieobecność dla świadka - kolejna odsłona sprawy Wacława W., oskarżonego o usiłowanie zabójstwa żony.
W Sądzie Okręgowym w Koszalinie na ławie oskarżonych ponownie zasiadł 50-letni Wacław W. z Karlina. Prokurator zarzuca mu, że 22 października ubiegłego roku w Lesie Charzyńskim dwukrotnie strzelił z pistoletu Luger do 37-letniej żony Małgorzaty. On twierdzi, że był to wypadek, że chciał żonę wystraszyć. Ona mówi, że zrobił to z premedytacją - z zazdrości, bo chciała odejść.
Jeden pocisk trafił kobietę w tył szyi, przeszedł przez kręgi, żebra i łopatkę. Po oddaniu strzałów Wacław W. wsiadł do samochodu i odjechał. Jak przekonywał sąd - by popełnić samobójstwo. Wrócił jednak i zobaczył, że żona żyje. Zawiózł ją do kołobrzeskiego szpitala. - Kiedy wprowadził tę kobietę do środka, zaczęła krzyczeć, że została postrzelona. On wtedy szybkim krokiem wyszedł z budynku - relacjonowała w poniedziałek pielęgniarka, która 22 października dyżurowała na chirurgicznej izbie przyjęć.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień