Młoda kobieta oszukała lekarzy z Bełchatowa, a oni nie zweryfikowali jej słów i sfałszowanych badań. Skutków operacji nie da się cofnąć. Kobieta pozostanie kaleką.
Pod koniec grudnia Prokuratura Okręgowa w Gliwicach powinna mieć już opinię biegłych w sprawie operacji chirurgicznej, do której doszło w czerwcu ubiegłego roku w szpitalu wojewódzkim w Bełchatowie. Zespół chirurgów wyciął młodej kobiecie żołądek, śledzionę, kawałek przełyku i jelita. Dopiero po fakcie okazało się, że organy były zdrowe, a nie zaatakowane przez nowotwór, jak twierdziła pacjentka. Marta M. sfałszowała dokumentację medyczną. Wzory badań i druków znalazła na forach internetowych. Przeciwko niej toczy się postępowanie karne. Mimo że biegli stwierdzili u niej zaburzenia psychiczne - zespół Münchhausena - kobieta w lutym stanie przed sądem. Okazało się bowiem, że fałszowała też inne dokumenty. Chciała m.in. wyłudzić pieniądze za adopcję dziecka, które sama sobie wymyśliła.
Jak to się stało, że lekarze wycięli kobiecie zdrowe organy? Kto wykonał zabieg? Jak inni chirurdzy oceniają zabieg wykonany przez kolegów z Bełchatowa? O tym w zamkniętej części artykułu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień