Dlaczego gorzowscy radni opuszczając sesje? Szef rady: są trzy tłumaczenia
- Udział w sesji to obowiązek radnego. Dowód na poważne traktowanie gorzowian - mówi przewodniczący Rady Miasta Sebastian Pieńkowski
Na sesjach trzeba być?
To jeden z obowiązków radnego. Za to bierze pieniądze z diety, za to może być rozliczany przez mieszkańców. Trudno tez zachęcać ludzi do udziału w życiu miasta i w sesjach, jeśli samemu się na nie nie chodzi.
Tymczasem z danych o frekwencji wynika, że rekordzista - Michał Szmytkowski - opuścił aż 17 sesji w tej kadencji. Czytelnicy pytają: jak to możliwe? Chcę im wyjaśnić. Proszę pomóc. Jestem radnym. Nie będzie mnie na sesji. Czym mogę się usprawiedliwić?
Zdrowie, pilne sprawy służbowe, nagłe problemy rodzinne. To trzy podstawowe przyczyny, jakie mogą być usprawiedliwieniem. Gdy radny podaje takie przyczyny, wierzę na słowo i nieobecność uznaję za usprawiedliwioną i radny nie traci diety. Nie żądam zwolnień lekarskich: nie mam takich uprawnień, a poza tym chcę, by stosunki miedzy radnymi opierały się na zaufaniu. Z tego, co pamiętam, radny Szmytkowski nie przedstawia usprawiedliwień (czyli z automatu traci połowę diety - dop. red.).
Pan też ma kilka nieobecności...
Tak, wiem, mam ich sześć, dlatego ostrożnie podchodzę do nieobecności innych radnych. Ponieważ sam wiem, że czasami nie da się spraw służbowych czy prywatnych przełożyć na inny termin, który nie kolidowałby z sesją. Jednak osoby, które wiedzą, że z zasady nie są w stanie bywać na wielu sesjach, powinny przemyśleć sens bycia radnym.