Dlaczego gminy działają niezgodnie z prawem?
Radni tworzą prawo, które muszą potem zmieniać. Czy w przypadku opłat za odholowywanie aut będzie podobnie? Rzecznik Praw Obywatelskich: wrocławska opłata za odholowywanie nielegalna.
Wrocławska gmina uporała się już z problemem nielegalnego pobierania opłat w soboty za parkowanie w miejskiej strefie płatnego parkowania. Ale przed nią sprawa żądania numeru rejestracyjnego przy parkowaniu, co według Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie też jest łamaniem prawa.
Wygląda jednak na to, że to nie koniec. Pojawił się kolejny problem, któremu będzie musiała stawić czoło Rada Miejska Wrocławia. Tym razem chodzi o opłatę za odholowanie auta i przechowanie go na strzeżonym parkingu. Maksymalne stawki określa Ministerstwo Finansów. Według przepisów maksymalna cena za taką usługę w przypadku auta osobowego wynosi 476 zł. I taką właśnie kwotę za odholowanie auta zapłacimy w stolicy Dolnego Śląska. A za przechowywanie go na parkingu strzeżonym zapłacimy 39 zł za dobę.
Gmina Wrocław uznała więc maksymalną kwotę ustalaną przez resort finansów nie za najwyższą, a za obowiązującą. Poza tym kierowca auta osobowego musi płacić tyle samo za odholowanie auta - bez znaczenia, czy pojazd jest odholowywany 10 kilometrów, czy tylko dwa.
Rzecznik Praw Obywatelskiej uważa, że uchwała wrocławskiej rady nie jest zgodna z przepisami. Adam Bodnar zaskarżył ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu i chce, aby unieważnił on uchwałę. Rzecznik uważa, że radni, aby ustalić opłaty za parkowanie, musieli dysponować informacją na temat realnych kosztów holowania i przechowywania pojazdów na obszarze gminy. Nie chodzi tu o koszty, które ponosi gmina w związku z wykonywaniem tych zadań, ale o te, które ponoszą firmy świadczące takie usługi na terenie danej gminy.
Rzecznik Adam Bodnar wskazuje też na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 13 stycznia 2017 roku dotyczący opłat za odholowywanie aut w Łodzi. Tam ustalono kwoty tych opłat w podobny sposób jak we Wrocławiu. Sąd podzielił argumentację RPO i stwierdził nieważność zaskarżonej łódzkiej uchwały.
- Podniesione argumenty, w myśl których przyjęte stawki opłat nie przekraczają maksymalnych stawek dopuszczonych przez prawo, jak również nie różnią się od stawek opłat obowiązujących w innych większych aglomeracjach, nie wyjaśniają jednoznacznie, dlaczego Rada Miejska Wrocławia zdecydowała się ustalić stawki tych opłat w maksymalnej wysokości - pisze Bodnar.
Jak to policzył magistrat
Zbigniew Szklarski, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego we wrocławskim magistracie, w odpowiedzi na skargę RPO tłumaczy, że we Wrocławiu na wysokość opłat za holowanie i przechowywanie pojazdów składają się: koszty wynikające z zawartej umowy z wykonawcą, w tym przypadku firmą Warex (300 zł), szacunkowe koszty obsługi zadania przez funkcjonariuszy straży miejskiej (115,57 zł) i szacunkowe koszty tej obsługi przez pracowników Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego (100,31 zł). Suma to 515,88 zł. Urzędnicy uważają więc, że wyliczenie tych szacunkowych kosztów pozwalało na przyjęcie maksymalnych opłat.
Co z tym zrobią radni?
Skargą RPO zajmą się radni na najbliższej sesji. Mogą uwzględnić skargę i konieczna będzie zmiana przepisów. Jeżeli ją odrzucą, to sprawą zajmie się WSA. Ten może odrzucić skargę RPO lub przyjąć jego argumenty, a wtedy uchwała dotycząca opłat za odholowywanie będzie nieważna i radni będą musieli uchwalić nowe przepisy. Stronom będzie także przysługiwało odwołanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Ekspert: - Radni nie zawsze znają prawo
Dlaczego gminy nie przestrzegają prawa? Andrzej Kubica, wieloletni szef działu prawnego w urzędzie wojewódzkim, pamięta, że zawsze były przypadki prawa tworzonego przez organy samorządu terytorialnego, niezgodnego z obowiązującymi przepisami. - Niejednokrotnie zdarzało się, że radni, tworząc miejscowe prawo, świadomie łamali przepisy. Podejmowali określone decyzje, choć wiedzieli, że tak nie można. Potem tłumaczyli, że to oni stanowią prawo i wolno im wszystko - mówi Kubica.
Andrzej Kubica dodaje, że większość przypadków uchwał niezgodnych z prawem to po prostu efekt nieznajomości przez radnych wszystkich gałęzi prawa.