Dlaczego chóry z całej Polski lubią Sławę?
O zbliżającym się Lubuskim Święcie Pieśni – V Festiwalu Muzyki Chóralnej rozmawiamy z dyr. artystycznym przedsięwzięcia Krystyną Ober-Szulęcką
Sława chociaż nie ma sali koncertowej z prawdziwego zdarzenia, to już piąty raz jest miejscem, do którego przyjeżdżają chóry z całej Polski. Jak Pani to robi?
Zapraszam chóry z wielkim sercem. Wszystko co robię, robię z ogromną pasją i wielką miłością do muzyki chóralnej. Robię to dla ludzi – dla słuchaczy i dla artystów, aby chcieli tutaj przyjeżdżać. Już po pierwszym festiwalu rozniosło się, że jest to fajna impreza, że atmosfera jest świetna. To możliwe dzięki ogromnemu wsparciu, jakie mamy od pana burmistrza Cezarego Sadrakuły i od dyrektor ośrodka kultury pani Gosi Sobczak.
My zawsze opiekujemy się naszymi artystami, jeśli chcą pozwiedzać, pójść gdzieś na obiad, pomagamy, doradzamy. Zawsze dbam o suwernirki dla zespołów. Każdy chór dostaje rzeźbę Chrystusa Frasobliwego autorstwa Mariana Murka. Zespoły dostają też kosze z miodami albo wędlinami czy przyborami szkolnymi, jeśli są to młodzieżowe czy dziecięce zespoły. Wręczamy też albumy z aktualnym wspólnym zdjęciem. Nie mamy dużych nagród, ale wszyscy występujący czują się dostrzeżeni i wyróżnieni. To zasługa naszego jury, które zawsze o każdym chórze powie coś ważnego i pochwali np. za szczególną interpretację czy radość muzykowania. Każdy chór wyjeżdża od nas z przekonaniem, że warto było przyjechać. Wiem, że potem miło wspominają pobyt w Sławie.
Co wyjątkowego jest w kościele pw. św. Michała Archanioła, że właśnie tam muzyka brzmi tak, że my chcemy słuchać, ale też artyści chcą tam występować?
To przede wszystkim akustyka tego miejsca. Muzyka sakralna szczególnie dobrze brzmi w kościele, ale nasz rzeczywiście jest wyjątkowy. Czy jest pusty czy pełny, tutaj zawsze muzyka brzmi pięknie. Nawet chóry ze Śląska, gdzie jest dużo kościołów, przyjeżdżają do nas na nagrania swoich utworów.
Usłyszymy kilkanaście chórów. Czy pieśni będą zróżnicowane? Czy narzucacie tematykę?
Każdy występ festiwalowy to cztery utwory, obowiązkowo jeden to pieśń sakralna. Zawsze jest też jeden utwór polskiego kompozytora. Każdy chór sam dobiera sobie repertuar.
Na zakończenie wystąpi chór, który Pani prowadzi - Cantate Deo. Od kiedy działa i kto śpiewa w Pani chórze?
Śpiewamy od listopada 2008 r. Jesteśmy chórem kościelnym, ale nie przywiązujemy się do jednego rodzaju muzyki. Chór założył nasz ksiądz proboszcz, który wtedy rozpoczął pracę na parafii, a ja jestem dyrygentem i dyrektorem artystycznym. W chórze są rolnicy, nauczyciele, mamy też lekarza. Artyści dwa razy w tygodniu stawiają się na próby. Nie mamy kłopotów z frekwencją. Niektórzy biegną prosto z pracy, bez obiadu.
Kto zasiądzie w kościelnych ławach w niedzielę?
Przyjadą nasi goście z Zielonej Góry, Głogowa, Nowej Soli, Leszna. Zapraszamy!
Przyjechała Pani z Koszalina. Co sprawiło, że mieszka Pani teraz w Sławie?
Urodziłam się w Sławie. Wyjechałam na studia muzyczne do Gdańska i zamieszkałam w Koszalinie. Do Sławy przyjechałam sprzedać dom po rodzicach. Trudno było mi to zrobić. Sentyment był wielki. I zostałam. A zupełnie tego nie planowałam.
Dziękuję za rozmowę.