Desant NATO nad Wisłą. Co za widowisko! Co za emocje! [zdjęcia, wideo, oś czasu]

Czytaj dalej
Fot. Jacek Smarz
Monika Smól

Desant NATO nad Wisłą. Co za widowisko! Co za emocje! [zdjęcia, wideo, oś czasu]

Monika Smól

Anakonda-16 - takich ćwiczeń w naszym regionie jeszcze nie było! Mieszkańcy mają wojskowe widowisko, a miasta niepowtarzalną okazję do promocji. Kto może, ten korzysta z obecności wielokulturowej grupy wojskowych manewrujących nad Wisłą.

Chełmno od tygodnia już żyje przyjazdem wojsk międzynarodowych. Tylu żołnierzy miasto nie gościło jeszcze nigdy. - Może w 1945, ale nie byli tylu nacji - podkreśla Anna Grzeszna-Kozikowska, historyk z Muzeum Ziemi Chełmińskiej.

Poza tym, że ćwiczenia Anakonda-2016 są największymi tego typu w Polsce od 25 lat, to ich wyjątkowość tkwi też w wielonarodowości sił militarnych. Udział w nich biorą bowiem wojska ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Bułgarii, Macedonii oraz - oczywiście - z Polski. - Dla mnie, jako historyka, pojawienie się międzynarodowego kontyngentu w Chełmnie to niesamowite przeżycie - przyznaje Anna Grzeszna-Kozikowska.

Nie widziałam nigdy czegoś takiego! Nie jestem w tym odczuciu odosobniona.

- Kiedy w poniedziałek żołnierze przeszli z jednostki przy ulicy Biskupiej do tej przy alei 3 Maja w Chełmnie, mieszkańcy zatrzymywali się, robili zdjęcia, byli pod wrażeniem - opowiada Zdzisław Gamański, starosta powiatu chełmińskiego. - Żołnierze prezentowali się pięknie, śpiewali. Szli w zwartych szeregach, ludzie ich witali.

Wielkie wrażenie na staroście chełmińskim zrobił amerykański dowódca.

- W jednostce odbyło się uroczyste przyjęcie obowiązków dowódcy zgrupowania wielonarodowego przez płk. Arturo Hortona z USA. To dowódca 18. Brygady Military Police, człowiek z ogromnym doświadczeniem. Dowodził wojskami na kilku kontynentach, w najbardziej ekstremalnych warunkach. U nas będzie kierował dwoma tysiącami żołnierzy - objaśnia Gamański. - Także żołnierze z chełmińskiej jednostki, którzy zabezpieczają manewry, mogą się pod tym dowództwem dużo nauczyć. Sam jestem pod wielkim wrażeniem tego człowieka. Prezentuje zupełnie inny styl zarządzania wojskami niż u nas. Może dlatego, że Amerykanie mają większą praktykę w sytuacjach bojowych. Ich wojska biorą przecież udział w działaniach na całej kuli ziemskiej, są świetnie przygotowane i korzystają z najbardziej nowoczesnego sprzętu na świecie.

Gamańskiego ujął też luz żołnierzy NATO. - Nie widzę go u naszych. Amerykanie są wyluzowani, ale gdy jest sygnał do boju, to są zwarci na sto procent. Może właśnie to wyszkolenie na najwyższym poziomie pozwala im na ten luz. Na pewno są atrakcją, bo to inna kultura, a mieszkańcy mieli tu dotąd okazję obcować tylko z naszym wojskiem.

- Amerykanie przywieźli wszystko swoje, stworzyli małe miasteczko - obozowisko bojowe, podobno nawet z klimatyzacją, wodą, żywnością - mówi Mariusz Kędzierski, burmistrz Chełmna. - Sporadycznie widać ich w mieście, gdy mają wolny czas. Rzucają się w oczy nawet gdy są w cywilu, bo wielu wśród nich to ciemnoskórzy.

Mieszkańcy Chełmna wykorzystują okazję, by choć przez chwilę porozmawiać z wyjątkowymi gośćmi. - Pojechałem nad Wisłę, gdy dowiedziałem się, że część żołnierzy już tu dotarła - mówi Rafał Przybylski. - Chciałem zrobić sobie pamiątkową fotkę. Udało się. Amerykanie bardzo chętnie pozują do zdjęć, zamieniają kilka słów. W ich armii są też panie. Udało mi się zaprosić jedną do wspólnego zdjęcia. Gorzej z Niemcami - nie są już tak otwarcie do nas nastawieni.

- Fajni faceci, grzeczni i przyjemnie patrzyło się na ich pracę - mówi o wojskowych Józef Welter. - Takie ćwiczenia to rzecz normalna i potrzebna. U nas to nowość, która budzi zainteresowanie.



W Chełmnie liczą na to, że obecność międzynarodowych wojsk pomoże w promocji miast. - Każdy żołnierz dostał ulotkę promocyjną - w języku angielskim lub niemieckim - informuje Magdalena Ludwikowska, szefowa miejskiej promocji. - Przygotowaliśmy również plakat z imprezami zaplanowanymi na czerwiec - w tych językach. Przekazaliśmy 250 zestawów z gadżetami reklamowymi dla gości specjalnych. Żołnierze zostają u nas do końca przyszłego tygodnia. Liczymy, że będą uczestniczyć w imprezach, które w tym czasie odbywają się w mieście - militarnym zlocie w Forcie Twierdzy Chełmno, koncercie z cyklu „Muzyka w zabytkach Chełmna”, koncercie fortepianowym w kościele św. Ducha. Zapowiedzieli już chęć zwiedzania Chełmna z przewodnikami.

Świecie też żyje Anakondą-16. Organizatorzy Blues na Świecie Festival zaprosili żołnierzy na koncerty 10 i 11 czerwca. Nadzieję na ich wizytę mają również w Chrystkowie, gdzie tydzień później odbędzie się „Weekend z menonitami”.

Po tej stronie Wisły wojsko NATO pojawiło się w sobotę. Jeden z mieszkańców Gruczna natknął się na nich przy kościele o 3 nad ranem: - Wracam z imprezy i patrzę: wypasiony hammer (samochód wojskowy - przyp. red.), ekipa ciemnoskórych żołnierzy w moro pustynna burza, gadają sobie pod drzewem. Niezłe zdziwko!

Wojskowi byli bardzo życzliwi. Uśmiechali się z daleka. Prawie zawsze tak robią. - Sami zaczepiają naszych. Są niezwykle otwarci. Machają z samochodów, robią sobie z ludźmi zdjęcia - opowiada Jan Kowalski z Niedźwiedzia nad Wisłą.

W czwartek nad ranem wszedł z sąsiadem na wał przeciwpowodziowy. - Dzisiaj więcej latają niż wczoraj. Co dzień przyglądam się, co robią. Mam czas, bo żniw jeszcze nie ma. W niedzielę pojechaliśmy z żoną rowerami do ich obozu pod mostem. Jeden Amerykanin mówił trochę po polsku i można było z nim miło pogadać. Bardzo sympatyczny, oni wszyscy zresztą. Tylko Niemcy to mruki. Niestety. Daleko im do Amerykanów, którzy w kieszeniach mają cukierki, Nikoli jednego dali.

Nikolę tata wniósł na wał na rękach. Patrzyli na helikoptery. Widzieli już promy, które przypominały wielkie owady. - W czwartek o 4 nad ranem ze 30 przejechało nam pod oknami - mówi Dawid Adrych z Niedźwiedzia. - Są olbrzymie! To z nich zbudowali szybko ten most.

- Chwila i już go mieli złożonego - relacjonuje pan Kowalski. - W tym samym miejscu były już takie ćwiczenia, ale ze 30 lat temu, jeszcze za komuny. Nie muszę chyba mówić, że złożenie tamtego mostu trwało nieporównywalnie długo.

W czwartek nad Wisłą nie wolno było podchodzić pod ruchomą przeprawę. Jej budowę większość gapiów obserwowała z mostu Chełmno-Świecie. Niektórzy przyjechali tam całymi rodzinami, ale głównie ciekawili się chłopcy z ojcami, wyposażeni w lornetki i teleobiektywy. W pół godziny chełmiński most zamienił się w wielką widownię.

- Niesamowite było, jak helikoptery przeleciały tuż nad nami! - Mariusz Sikorski przyjechał to zobaczyć aż z Siemkowa w gminie Lniano.

Śmigłowce huczały nad głowami gapiów, a most bujał nimi, gdy pokonywał go konwój ciężkiego sprzętu. Niektórzy mieli od tych widoków dreszcze.

- Olbrzymie wrażenie! Widziałem manewry na poligonie pod Toruniem, pojechałem z synem i 2-letnim wnukiem - opowiada Marian Schröder z Zalesia Królewskiego. - Czekaliśmy dwie godziny, baliśmy się, że niewiele zobaczymy i wtem znad drzew wyłoniły się kolosy. Jeden za drugim, leciały jak po linii. Spadochroniarze skakali nad naszymi głowami. Widzieliśmy jak jednemu Polakowi nie otworzył się spadochron, dopiero awaryjny zadziałał. Co za emocje, co za widowisko!

Dziś mam poczucie bezpieczeństwa, bo wojska NATO tu są. Nie tylko deklarują swoją obecność, ale faktycznie widzę ich nad Wisłą.

- Dziś mogę powiedzieć, że mam poczucie bezpieczeństwa - puentował ten widok Mariusz Sikorski. - Widzę, że wojska NATO tu są. Nie tylko deklarują swoją obecność, ale faktycznie są wśród nas. Putin powinien ich zobaczyć. Bo w polityce jest jak w życiu: jeśli będę miał wielu kolegów, to nikt mi lania nie spuści.

Monika Smól

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.