Demonstracja w obronie praw kobiet w Toruniu [zdjęcia]

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Kowalski
(ms)

Demonstracja w obronie praw kobiet w Toruniu [zdjęcia]

(ms)

– Kobiece problemy i potrzeby są lekceważone przez polityków, a obecny rząd próbuje ingerować w naszą wolność pracując nad ustawą jeszcze bardziej ograniczającą prawo do aborcji - mówiły uczestniczki manify.

– Ponadto demonstranci domagali się skutecznego egzekwowania alimentów, wsparcia rodzicielstwa czy przestrzegania standardów opieki okołoporodowej - mówią organizatorki protestu.

„W imieniu dam, praw kobiet żądam”, „Mocy zamiast przemocy”, „Moje prawa nie są na receptę” czy „Nie będziecie panami naszych sumień” to niektóre z haseł, które pojawiły się na manifestacji.

Tegoroczna Manifa nie dotyczyła jednak tylko kwestii kobiecych. Podczas przemarszu mówiono także o wsparciu dla osób niepełnosprawnych, walce z rasizmem czy równouprawnieniu dla osób LGBT.

Protest miał się zacząć pod pomnikiem J. Piłsudskiego, jednak rozpoczęcie Manify utrudniła pikieta środowisk antyaborcyjnych. Kontrmanifestację zorganizowali przedstawiciele Narodowego Odrodzenia Polski oraz Fundacji Pro - prawo do życia. Około dwudziestu przeciwników prawa do aborcji przybyło na miejsce z bannerami przedstawiającymi drastyczne fotografie z późnych terminacji ciąży.

Kontrowersyjne transparenty przedstawicieli ruchu antychoice pojawiały się w zeszłym roku także na Rynku Staromiejskim oraz pod szpitalem na Bielanach budząc oburzenie torunian, o czym kilkukrotnie pisaliśmy na naszych łamach.

Podczas sobotniego zgromadzenia uczestnicy Manify starali się zasłonić te zdjęcia ze względu na obecność dzieci. Z kolei przeciwnicy prawa do aborcji usiłowali zagłuszyć kobiecy protest, więc jego organizatorzy zdecydowali szybciej rozpocząć przemarsz. Osoby trzymające banner z martwymi płodami zatarasowały chodnik i podczas prób przejścia doszło do przepychanek. Na filmie umieszczonym w internecie przez jedną z redakcji widać, jak mężczyzna w koszulce Pro life bije uczestnika Manify.

Dalszy przemarsz odbył się bez zakłóceń, a na proteście pojawiły sie całe rodziny. - Przyszłam na Manifę, aby walczyć o prawa mojej córki, bo zwyczajnie boję się o jej przyszłość. Chciałabym też, by mój syn od najmłodszych lat uczył się szacunku dla kobiet – mówi Kinga Mickiewicz-Stopa, która przyszła na demonstrację z 3-letnim Jackiem i półroczną Agatką. - Wzięłam ze sobą też rodziców. Marsz bardzo im się podobał i powiedzieli, że za rok znów przyjdą wspierać kobiety.

Pojawiły się również głosy krytyczne. - Patrząc na transparenty można odnieść wrażenie, że toruńska Manifa to pewien rodzaj bigosu, w którym możemy znaleźć postulaty dotyczące prawa kobiet do aborcji, praw lokatorskich, sprzeciw wobec wycinki drzew, czy wniosek o zmianę proporcji między klerem a „genderem” – mówi torunianin, Mateusz Łapiński. - Wszystko podlane gęstym sosem emocji, bez wyraźnego celu głównego. Nie wiem zatem, co manifestujący chcieli konkretnie osiągnąć oprócz rozgłosu?

Z kolei pani Elżbieta, która nie wybrała się na Manifę, mówi: - Część manifowych postulatów jest mi bliska. Seksizm czy nierówność płac są na pewno poważnymi problemami, ale z postulatem dotyczącym aborcji na życzenie zwyczajnie się nie zgadzam. Poza tym uważam, że lepiej skupić się na działaniach twórczych, niż na protestach.

W sobotnim marszu wzięło udział około 300 osób. Demonstracja została zorganizowana przez nieformalną grupę toruńskich aktywistek, a sam protest poprzedziło kilkanaście wydarzeń o charakterze edukacyjnym.

(ms)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.