Dekomunizacja ulic w Łodzi i regionie. Nazwy ulic nowe, tabliczki stare, a listonosz błądzi...
Poczta Polska prosi władze miast i gmin w województwie łódzkim o przesyłanie do niej informacji o zmianach nazw związanych z dekomunizacją. Chodzi o to, by listonosze mieli łatwiejszą pracę. Minął miesiąc od zmiany nazw, a w większości miejsc nie ma nowych, aktualnych tablic z adresami.
„Występujemy do prezydentów, burmistrzów i wójtów z prośbą o regularne przesyłanie nam informacji dotyczących zmian nazw. Zakładamy, że uchwały takie przekazywane będą do jednostek naszej firmy” - informuje biuro prasowe Poczty Polskiej.
Pracy listonoszom nie ułatwiają urzędnicy, którzy ociągają się z wymianą tablic. W Łodzi mają pojawić się do połowy lutego. Urzędnicy na razie zdecydowali się na wersję oszczędnościową. Nowe tabliczki będą rodzajem magnetycznych nakładek, doczepionych do dotychczasowych. Nieoficjalnie wiadomo, że urzędnicy obawiają się, że zamieszanie z dekomunizacją jeszcze potrwa: jeśli któryś z nowych patronów ulic i placów go nie przetrwa, koszty poniesione na nakładkę są dużo mniejsze niż na całkiem nową tablicę.
Za umieszczenie aktualnych tabliczek na blokach i posesjach - z nazwą ulicy i jej numerem - odpowiadają spółdzielnie mieszkaniowe, wspólnoty i właściciele domów. Według Kodeksu wykroczeń, kto nie dopełnia obowiązku utrzymania w należytym stanie tabliczki z numerem porządkowym nieruchomości, podlega karze do 250 zł.
Poczta ostrzega ponadto, że może być problem z dostarczeniem wezwań na rozprawy. Jeśli np. urzędnik sądowy przez pomyłkę jako część adresu świadka w procesie wypisze nieaktualną nazwę ulicy, pocztowcy uznają taką przesyłkę jako wysłaną na adres nieistniejący i zwrócą do sądu. Taki wyjątek wynika ze specjalnych przepisów. Natomiast zwykłe listy, według zapewnień dyrekcji Poczty Polskiej, powinny dochodzić bez problemów.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień