Na 10 maja zaplanowano punkt kulminacyjny obchodów 70-lecia Miejskiej Biblioteki Publicznej w Nowej Soli. O przeszłości i przyszłości placówki opowiada pani dyrektor Elżbieta Gonet, która kieruje biblioteką od ponad dziesięciu lat.
Ostatni raz rozmawialiśmy w listopadzie, gdy wprowadzaliście do swojej oferty ebooki. Dziś z kolei jesteśmy w samym środku obchodów 70-lecia biblioteki. Czy temat naszej ostatniej rozmowy to kierunek, w którym należałoby podążać przez kolejne 70 lat, by ratować spadające czytelnictwo?
Statystyki nie do końca oddają obraz czytelnictwa w Polsce, bo nie są w stanie ująć osób, które korzystają z tekstów w Internecie. Myślę, że nie czytamy mniej. Być może mniej literatury pięknej, ale teraz króluje publicystyka, reportaż.
Czytałem, że długie teksty wracają do łask.
Jest to traktowane wręcz jako rodzaj terapii na wszystkie stresy dnia codziennego, w świecie krótkich, mocnych tekstów.
Ale wracając do sedna – tak sobie przypominałam, co było dziesięć lat temu. To był też pierwszy rok mojej pracy jako dyrektora. Można powiedzieć, że wtedy i dziś to dwie różne ery. Kiedy zaczynałam pracę w bibliotece, wiele bibliotek na świecie było już skomputeryzowanych, podczas gdy nasza była wciąż biblioteką ery Gutenberga. Obecnie te dwie ery zbiegły się w jedno.
I nie gryzą ze sobą?
Absolutnie nie. Biblioteka hybrydowa jest bardzo atrakcyjną formą udostępniania książek. I nie ma obaw, jeśli chodzi o książkę papierową. Nie mówię tak na podstawie domniemywań, tylko statystyk. Okazuje się, że wydawnictwa sprzędły bardzo dużo książek w ubiegłym roku, czego Biblioteka Narodowa swoim badaniem statystycznym być może nie jest w stanie objąć.
Czyli badania można włożyć między bajki?
Może nie do końca, ale nie ma doskonałych narzędzi, które byłyby w stanie pokazać stan czytelnictwa w Polsce. Nastała era, w której czynnikiem wpływającym na rozwój człowieka będzie łatwy i szybki dostęp do informacji. Ale tych informacji jest niestety coraz wiecej.
I jak to przefiltrować?
Biblioteka! Taka jest rola nowoczesnej biblioteki. Gdy przychodzi do nas zagubiony czytelnik, bibliotekarz musi być tym, który wyselekcjonuje najlepszy rodzaj informacji. Sprawdzoną, rzetelną, popartą wiedzą. W związku z tym pracownicy naszej biblioteki nieustannie podnoszą swoje kwalifikacje. Korzystamy ze wszystkich możliwych kursów i szkoleń, które są w naszym finansowym i czasowym zasięgu.
Na marginesie warto dodać, że przystąpiliśmy już do platformy „Academica” stworzonej przez Bibliotekę Narodową, dzięki czemu nasi czytelnicy korzystając z komputera bibliotecznego będą mieć dostęp do setek tysięcy zdigitalizo¬wanych wydawnictw naukowych. I tak jak kiedyś korzystało się z książek w czytelni, tak teraz będzie można korzystać z tych zbiorów. Więc sama czytelnia też się zmienia.
10 maja wręczacie Złote Karty Biblioteczne, czyli nagrody dla najaktywniejszych czytelników.
Tak, po dziesięć na bibliotekę główną, oddział dla dzieci i filię. W sumie 30. To dla czytelników, który wypożyczają najwięcej. Mamy wśród nich panią w wieku ponad 90 lat, która aktywnie korzysta z biblioteki i jako jedna z pierwszych dopytywała się o używanie „self-checka”, czyli urządzenia do wypożyczania książek. Ale mamy też bardzo malutkich czytelników i ogromna w tym zasługa rodziców.
Mówiąc już o tej aktywności, to ile książek w skali roku są w stanie wypożyczyć rekordziści?
Bibliotekarze mówili mi, że są tacy którzy mają na koncie ponad 300. Ale tu chodzi o bajeczki dla dzieci, gdzie jedną dziennie można przeczytać. Jeśli chodzi o dorosłych, są tacy którzy biorą po 400 czy 500, ale prawdopodobnie wypożyczają też dla bliskich. Na osobę to będzie ok. 200. Jedna z naszych bibliotekarek potrafi przeczytać dwie książki dziennie. Ale tu w grę wchodzi umiejętność bardzo szybkiego czytania. Do nas naprawdę przychodzą osoby, które wynoszą książki w wielkich torbach!
Wręczanie Złotych Kart to tak naprawdę tylko jeden z elementów obchodów 70-lecia, bo tak naprawdę świętujecie cały rok.
Tak. I być może gwoździem programu dla każdego będzie co innego, choćby przyjazd ulubionego autora, ale my uważamy, że głównym wydarzeniem jest wernisaż wystawy ekslibrisu. I właśnie wtedy wręczymy wspomniane karty. To chyba najważniejsze wydarzenie dla biblioteki, bo mówić będziemy o sztuce oznaczania książek, a kolekcja do zobaczenia będzie naprawdę bogata. To ekslibrisy zarówno nadesłane jak i pochodzące z naszych zbiorów. Sztuka oznaczania książek niestety zanika, ale ekslibris „wyalienował się”, bo zaczął funkcjonować trochę jako osobna dziedzina sztuki.
To co spodobało mi się w obchodach 70-lecia to fakt, że sama biblioteka chce zrobić komuś prezent. Mam na myśli zbieranie książek dla wychowanków Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego.
Akcję chcemy zakończyć w listopadzie i pod koniec roku jubileuszowego przekazać zbiory dla SOSW. Wykonuje się tam wyjątkową pracę i pomyśleliśmy, że to będzie najlepszy gest z naszej strony.
Chcieliśmy podejść do jubileuszu inaczej, bez przemówień, wystąpień. Bo właściwie czego by się nie powiedziało, to i tak nie powie się wszystkiego. Dla każdego co innego jest ważne, wszystkim nie da się podziękować. A najlepiej będzie po prostu pokazać co robimy. Każde wydarzenie jest dla nas wyjątkowe, bo świąteczne. Ale właściwie robimy to zawsze.
Kiedy jeszcze dom kultury był przed remontem, to biblioteka często pełniła rolę głownego punktu na kulturalnej mapie miasta.
Trudno nie robić czegoś, jeśli ma się takie warunki. Nie wyobrażam sobie tego nie wykorzystywać.
A teraz, nawet jeśli odbywa się u nas koncert, jak np. ostatnio z tekstami Leonarda Cohena i Boba Dylana, to też traktuję to jako coś związanego z literaturą. Dylan, Nagroda Nobla, to mówi samo za siebie.
Więc każda z naszych imprez wiąże się z literaturą, edukacją i propagowaniem wiedzy.
Zaryzykowałbym stwierdzenie, że nowosolska biblioteka jest bliska ideału, ale i tak zapytam o to, czego życzyłaby pani placówce na kolejne lata.
Dodam, że samo miejsce jest piękne! Z przyjemnością słuchamy tego, co mówią znani goście, którzy przecież bywają w różnych miejscach w Polsce.
Czego bym sobie życzyła? Zajrzałam do tego, co napisałam do Poradnika Bibliotekarza dziesięć lat temu. Byliśmy wtedy jeszcze w starej siedzibie i marzyła mi się nowoczesna biblioteka, wyposażona w komputery z dostępem do Internetu i profesjonalna obsługa. No i te marzenia się spełniły. Moim marzeniem… A w zasadzie dążeniem, które ma dużą szansę na realizację, jest to, by nasza kadra cięgle podnosiła swoje umiejętności.
Przyszłością są z pewnością ksiązki elektroniczne, nie mniej jednak będziemy pielęgnować książkę papierową. Marzy mi się piękne miejsce, gdzie można usiąść i smakować taką pięknie wydaną książkę jak każde inne dzieło sztuki. Bo i kawy można napić się ze szklanki, a można z pięknej filiżanki.
Dziękuję za rozmowę.