"Decyzje nie mogą zapadać ponad głowami tysięcy mieszkańców województwa śląskiego"
Komisja Europejska zaproponowała fundusz odbudowy europejskiej gospodarki w wysokości 750 mld euro, z czego aż 500 mld stanowić będą dotacje, a 250 mld – długoterminowe pożyczki. Choć kwota ta może ulec zmianie w Parlamencie Europejskim, wiemy już, że na pewno będzie rekordowo wysoka, a duża jej część przypadnie Polsce. Rozmawiamy z Jerzym Buzkiem, byłym przewodniczącym Europarlamentu oraz Premierem RP.
Na co możemy liczyć? Jak będą wyglądać kolejne dni w Parlamencie Europejskim? Co z „oszczędną czwórką”, która może zaburzyć plan Komisji Europejskiej?
Parlament Europejski od dwóch miesięcy domagał się solidnego finansowania odbudowy europejskiej gospodarki po największym od dziesięcioleci, obecnym kryzysie. Środki z funduszu odbudowy mają być uruchamiane od 1 stycznia 2021 roku, równocześnie z nowym siedmioletnim budżetem Unii. Dobrze, że Komisja Europejska odpowiedziała tak zdecydowanie na oczekiwania Parlamentu.
Czas teraz na negocjacje i działania europejskich rządów, czyli Rady Europejskiej, i liczymy na to, że polskiemu premierowi uda się przekonać premierów, zwłaszcza Austrii, Danii, Holandii i Szwecji, do poparcia propozycji Komisji, tak korzystnej dla Polski.
Fundusz odbudowy europejskiej gospodarki oferuje beneficjentom w większości dotacje, ale Unia Europejska pożycza te dodatkowe 750 mld € na rynku i będzie je trzeba, już od 2028 roku, zacząć spłacać. Dlatego środki z funduszu powinny być przeznaczone nie tylko na bieżące potrzeby, ale i cele, które będą ważne dla naszych dzieci i wnuków; zwłaszcza zaś przeciwdziałanie zmianom klimatycznym, bo to zadecyduje o bezpieczeństwie i jakości życia następnych pokoleń. Chodzi o inwestycje w ekologiczną energetykę, rolnictwo i transport, w nowy przemysł, MŚP i cyfryzację, w badania i nowe technologie, w gospodarkę w obiegu zamkniętym, w bioróżnorodność i czyste środowisko, w zdrowie i w komfort życia mieszkańców w naszych małych ojczyznach. Stąd też nazwa funduszu: Nowe Pokolenie UE.
Przypomnijmy przy okazji, że strategiczny program Unii na trzy dziesięciolecia – Europejski Zielony Ład, promowany już od roku, jest właśnie taką jak opisałem powyżej propozycją budowy nowej gospodarki, nowych warunków życia i nowej przestrzeni wokół nas.
Czy ze względu na kryzys gospodarczy Fundusz Sprawiedliwej Transformacji nie jest zagrożony? Znalazł swoje miejsce w nowym planie Unii Europejskiej? Może to właśnie doskonała okazja, żeby zacząć przeprowadzać transformację energetyczną w Polsce?
Fundusz Sprawiedliwej Transformacji nie tylko jest wpisany w budżet unijny, ale stał się kołem zamachowym Europejskiego Zielonego Ładu. Dlatego też został zwiększony do 40 mld €. W moim raporcie w PE wskazuję na konieczność uwzględnienia FST w kolejnych budżetach Unii, do 2050 roku.
Zawsze znajdą się tacy, którzy powiedzą, że to za mało, ale jest to też prawdziwa szansa na rozpoczęcie rzeczywistej transformacji energetycznej w naszym kraju. Mamy dzisiaj dramatyczną, nienotowaną w historii zapaść polskiego górnictwa, co obciąża system finansów publicznych państwa; mamy najdroższą w Europie energię elektryczną, co uderza w konkurencyjność całej polskiej gospodarki; mamy największy w Unii poziom zagrożenia smogiem, i to na terenie niemal całego kraju, co odbija się na naszym zdrowiu. Czas to zmienić. Mamy swoje pięć minut, aby stać się liderem sprawiedliwej transformacji.
Ostatnio w Internecie wylała się fala hejtu na górników ze względu na dużą liczbę zakażeń koronawirusem. Z drugiej strony odezwali się także obrońcy górnictwa. Wielu z nich mówiło, że koronawirus to doskonała okazja rządu do wygaszania kopalń. Brzmi to groźnie...
Haniebne było atakowanie górników, zwłaszcza że ponosiliśmy tutaj, na Śląsku, konsekwencje zlekceważenia przez władze zagrożenia epidemiologicznego w kopalniach. Nie przerwano bowiem wydobycia w sytuacji, gdy gospodarka bardzo spowolniła, a co za tym idzie – zapotrzebowanie na energię i węgiel spadło. Nie było więc powodów do utrzymania pełnego wydobycia i narażania zdrowia i życia górników, ich rodzin i mieszkańców Śląska.
Czy koronawirus to pretekst do zamykania kopalń?
W transformacji energetycznej, w wygaszaniu kopalń, nie może być mowy o żadnym pretekście. Musimy te decyzje podejmować bardzo odpowiedzialnie, w oparciu o konkretną strategię. Transformacja to proces złożony i wymaga czasu, ale przede wszystkim wymaga akceptacji społecznej, uzgodnień z samorządami, środowiskiem naukowym, organizacjami pozarządowymi, przedsiębiorcami, a zwłaszcza z samymi górnikami. Te decyzje nie mogą zapadać ponad głowami setek tysięcy mieszkańców województwa śląskiego, od niemal roku upominam się o to.
Ale z drugiej strony – wygaszanie górnictwa węglowego i tak jest nieuniknione dla większości zakładów. W jaki sposób zrobić to mądrze?
Mądrze, to z pewnością nie poprzez roszady personalne w spółkach węglowych.
Mądrze, to poprzez opracowanie i wdrożenie dobrego Regionalnego Programu Sprawiedliwej Transformacji i poprzez dobre projekty, które powinniśmy uruchamiać już za pół roku. Mądrze, to poprzez inwestycje w odnawialne źródła energii i jej oszczędzanie, w ocieplanie budynków, w walkę ze smogiem i energetycznym ubóstwem poprzez rozwój ciepłownictwa i wykorzystanie gazu ziemnego, w rewitalizację terenów pokopalnianych, w cyfryzację i ekologiczny transport, w atrakcyjne, zwłaszcza dla młodzieży, miejsca pracy w MŚP i start--upach, w podtrzymanie istniejących firm i miejsc pracy, no i przekwalifikowania i szeroko rozumiane wsparcie bezrobotnych. A więc poprzez inwestycje na wszystko to, co może zwiększyć komfort życia w regionie, poczucie bezpieczeństwa mieszkańców i daje nam szanse na przyszłość.
A co z gazem? Objęcie Nord Stream 2 unijną dyrektywą gazową to chyba olbrzymia szansa dla Polski, będącej na końcu długoletniej umowy na dostawy gazu z Gazpromem?
Dyrektywa Gazowa weszła w życie rok temu. Jako sprawozdawca i negocjator, zrobiłem wszystko, aby Parlament Europejski zdążył ją przyjąć jeszcze w poprzedniej kadencji. To dało gwarancje, że Nord Stream 2 będzie objęty prawem unijnym. I tak się stało!
Skończyło się wszechwładztwo rosyjskiego monopolisty i możliwość narzucania Polsce najwyższych cen gazu, czy grożenia „zakręceniem kurka”. Gazprom bezskutecznie atakuje dzisiaj zapisy dyrektywy, a bezpośrednim obrońcą unijnego prawa i europejskiej solidarności stał się niemiecki regulator; może to być zaskoczeniem dla wielu obserwatorów i opinii publicznej, skoro Niemcy byli niechętni dyrektywie i podejrzewano ich nawet o blokowanie jej pełnego wdrożenia.
Obowiązywanie tej dyrektywy – obok dostaw płynnego gazu przez Gazoport i powrotu do projektu gazociągu z Norwegii, dla którego list intencyjny podpisałem jeszcze w 2001 roku jako premier polskiego rządu – jest dzisiaj fundamentem bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Zatem energetyka gazowa to doskonały model przejściowy do miksu energetycznego opartego min. w 50% na OZE? Z drugiej strony przechodzenie na model gazowy jest bardzo kosztowne – chyba że pieniądze z Funduszu Transformacji mogą być przeznaczone na inwestycje w gaz?
Finasowanie inwestycji gazowych w FST jest przedmiotem moich szczególnych starań jako sprawozdawcy w Komisji Przemysłu, Badań i Energii. Dla Polski jedyną możliwością bezpiecznego przejścia z energetyki węglowej do niskoemisyjnej jest inwestowanie w infrastrukturę niezbędną dla wykorzystania gazu ziemnego, zwłaszcza w ciepłownictwie. Znajduje to coraz większe zrozumienie w Parlamencie i Komisji Europejskiej, o czym świadczy chociażby ostatnia wypowiedź Wiceprzewodniczącego Komisji Franza Timmermansa.
Odejście od węgla przy stopniowym zwiększaniu udziału gazu i OZE, do Polski zielonej i bez smogu? Taki jest plan?
Tak, taki jest plan, ale nie nastąpi to z dnia na dzień. Mamy na to trzy dekady, tyle że rozpocząć trzeba natychmiast. Przecież właśnie teraz leży na stole oferta unijna dla Polski, jako największego beneficjenta Funduszu Sprawiedliwej Transformacji: 8 mld €. Skorzystają zaś nie tylko regiony węglowe, zwłaszcza nasze województwo, skorzysta na tym cała gospodarka, skorzysta cały kraj.