Dawne Przydworcowe, czyli klimat sprzed lat, które już nie powrócą [ZDJĘCIA]
W miejscach, które pamiętają z dzieciństwa wyrosły bloki i ruchliwe ulice. Dla nich na zawsze te okolice będą się jednak kojarzyły z drewnianymi domami i sadami.
Kiedy Irena Piechocka opowiada o tych czasach niemal płacze. - To był piękny piętrowy dom na osiem rodzin. Tu na dole były nasze okna - pokazuje zdjęcie nieistniejącego już domu przy Grunwaldzkiej 59.
Przetrwał za to budynek szkoły podstawowej nr 2, który dziś przyporządkowany jest nie jak po wojnie do ul. Grunwaldzkiej ale Boh. Monte Cassino. - Wszyscy byliśmy jednakowo biedni. Nikt nikomu nie zazdrościł jak teraz - wspomina pani Irena.
Spotkaliśmy ją na wernisażu wystawy „Korzenie miasta: historie odnalezione” zorganizowanej przez stowarzyszenie Białystok z Drewna. Na płocie przed domem przy ul. Grunwaldzkiej 20 powieszono zdjęcia zrobione przez uczestników warsztatów na temat dziejów osiedla Przydworcowe. Na fotografiach widzimy piękno odchodzącego Białegostoku. Ogródki pełne kwiatów, odrapane szalówki domów.
Po wojnie Grunwaldzka była bardzo długą ulicą. Ciągnęła się aż do torów. Była tu zabudowa zarówno drewniana jak i ceglana. - Wokół było sporo sklepów spożywczych. Chodziło się do nich z kanką. Ekspedientka nalewała z konewki mleko - mówi Andrzej Zdzitowiecki, który urodził się właśnie przy Grunwaldzkiej 20.
Dodaje, że trudno było dostać czekoladę.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień