Ciało człowieka, który go wychował, wrzucił do szamba. Wrócił do domu, wypił dwa piwa. - Jakby nie ta zbrodnia, w ogóle bym nie wiedział, że taki tu mieszka - opowiada jeden z sąsiadów.
Olszyniec - mała i senna wioska, nijak nie pasująca na miejsce zbrodni. Ale to właśnie tutaj, w czerwcu 2015 r., doszło do rodzinnej tragedii. Młody chłopak zamordował swojego wujka. Wyrok zapadł w ten wtorek przed Sądem Okręgowym w Zielonej Górze. 23-letni Dawid L. nie chciał być na jego ogłoszeniu. Sąd zadecydował, że Dawid L. spędzi w więzieniu 25 lat. To kara, o jaką wnosił prokurator. - Sprawca planował zbrodnię pół roku - mówił. Oskarżyciel posiłkowy żądał dożywocia. Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca Dawida L. - mecenas Anna Wolska - będzie składała apelację, domagając się niższego wyroku.
Ofiarą Dawida L. był jego chrzestny, który od dziecka się nim opiekował. W czerwcu zeszłego roku Jerzy, 59-letni kawaler, nagle zaginął. Rodzina przez kilka dni bezskutecznie go szukała . Mężczyzna ostatni raz widziany był w sobotę pod wiejskim sklepem. W domu nie brakowało żadnych osobistych przedmiotów. Została czapka, okulary, telefon. Krewni zaalarmowali policję. Matka Dawida rozesłała nawet apele do prasy. Gdy się ukazały, znana była już ponura prawda. Ciało Jerzego w nieużywanym szambie, tuż przy domu, znaleźli strażacy. Miał na szyi zaciśnięta plastikową opaskę używaną podczas prac budowlanych. Został brutalnie zamordowany. Już 27 czerwca było wiadomo, kto zabił. Dawid przyznał się do zbrodni. Podczas przesłuchania i wizji lokalnej dokładnie opisał i pokazał, co zrobił w nocy.
Chłopak postanowił udusić chrzestnego, wykorzystując fakt, że był on pijany. To miało mu ułatwić dokonanie zbrodni
Dawid wziął też młotek, którym w razie problemów chciał ogłuszyć bądź dobić wujka. Śpiącemu mężczyźnie założył opaskę na szyi i zacisnął ją. Przyglądał się reakcji wujka, słyszał jak charczy. Po zabójstwie wyniósł ciało z domu. Poszedł do szamba, z którego wcześniej zdemontował siedzisko. Wrzucił ciało. Wrócił do domu, wypił dwa piwa i usiadł przed komputerem.
Dlaczego zabił? Nikt nie wie. Jedni mówią o konflikcie w rodzinie. Inni machają bezradnie ręką. W śledztwie pojawiał się też wątek molestowania. Sam Dawid zmieniał wyjaśnienia...
Próbował nawet samobójstwa w celi. Bezskutecznie. Zdaniem prokuratora była to jednak tylko gra, której celem było uzyskanie jak najniższego wyroku. Tak samo oskarżyciel odebrał brak współpracy w czasie badania psychologicznego. Dla Dawida skończyło się ono obserwacją przez biegłych psychiatrów.
Oskarżony prosił sąd o najniższy wymiar kary. Skruchy jednak nie wyraził. Mimo to, prokuratura nie upierała się przy dożywotnim więzieniu.
Po ogłoszeniu we wtorek wyroku byliśmy w Olszyńcu. Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, wolą trzymać się od tej sprawy z daleka. Uważają, że dla całej rodziny to wielka tragedia, ale z prasą rozmawiać nie chcą. Nawet na wizję lokalną przyszedł mało kto. Ludzie może czuli - usłyszeliśmy - że ciekawość byłaby „jakoś tak niestosowna”.
- Widziałam Dawida w sądzie - przyznaje jedynie pani Krystyna. - Siedział taki skurczony w sobie, niepozorny... Tu na wsi mało kto go kojarzył. To cichy chłopak. Nie miał przyjaciół, rzadko wychodził. Całkowite przeciwieństwo Jurka, którego każdy znał, a po śmierci żałował.
Pytana o wyrok kobieta kwituje: sprawiedliwy.