Dariusz Szada-Borzyszkowski: Bierność jest przyzwoleniem na zło
O tym, dlaczego organizacje antyrasistowskie są potrzebne mówi Dariusz Szada-Borzyszkowski
Ksiądz Jacek Międlar chce delegalizacji Centrum Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Co Pan na to?
Dariusz Szada-Borzyszkowski, reżyser i działacz społeczny: Odpowiadając nieco przekornie, powiedziałbym, że oczekiwania pana Międlara są tak samo absurdalne jak na przykład wniosek o delegalizację Kościoła katolickiego. Przeraża mnie opisana np. w „Miastach śmierci” Tryczyka aktywność ONR w latach trzydziestych ubiegłego wieku: niszczenie żydowskich sklepów i warsztatów, karanie kupujących w tych sklepach, rozboje na Polakach żydowskiego pochodzenia, odbywające się niestety przy mniej lub bardziej aktywnym przyzwoleniu lokalnych przedstawicieli Kościoła. Czy widzę podobieństwa tych zdarzeń sprzed drugiej wojny do współczesnych? Niestety coraz częściej. Uważam, że to ONR jest zagrożeniem dla normalnego funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. A nie Centrum, które w miarę swoich możliwości upublicznia te rasistowskie zachowania.
Może rzeczywiście trzeba centrum zdelegalizować?
Marzyła by mi się taka sytuacja, żeby niepotrzebne były takie organizacje jak CMZRiK. Niestety, uważam że w obecnej sytuacji tego typu organizacji jest zdecydowanie za mało. O wielu ksenofobicznych czy rasistowskich zdarzeniach dowiadujemy się po fakcie. Przedstawiciele ONR coraz częściej bez formalnych problemów goszczą na spotkaniach z młodzieżą.
Takich organizacji nie jest za dużo? Nie wystarczą tacy społecznicy, jak Pan?
Sądzę, że społecznicy mogą jedynie wspierać zintegrowane i przemyślane działania stosownych władz. Mam tu na myśli zdecydowany sprzeciw wobec wszelkich przejawów ksenofobii, ale również - a może przede wszystkim - solidną, rzetelną edukację na każdym etapie nauczania. Zmierzając do zrozumienia odmienności, inności, różnorodności. Przez dwanaście lat współpracowałem z chłopakami z zakładów karnych, często nad trudnymi mentalnie do zaakceptowania przez nich, projektami teatralnymi. Na potrzeby tych działań przyswoiłem sobie i trzymałem się jednej zasady: Agresja rodzi się z lęku, a lęk rodzi się z niewiedzy. Jestem głęboko przekonany, że gdyby młodzi, wchodzący w dorosłe życie, byli wyposażeni w tę wiedzę, żyłoby się nam spokojniej, bezpieczniej i lepiej.
A może nagłaśnianie rasistowskich zachowań prowokuje kolejne?
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której rasistowskie zachowania byłyby przemilczane i „zamiatane pod dywan”. Musimy zaakceptować naszą nieprostą historię, wyciągać z niej lekcje na teraźniejszość i przyszłość. Ważna w tym jest aktywna postawa całego społeczeństwa. Bierność jest przyzwoleniem na zło. I to wydaje mi się w tym wszystkim najbardziej smutne, a wręcz przerażające. Jakiś tydzień temu po godzinie dwudziestej robiłem zakupy w jednym z dużych sklepów białostockich. Sobota, senna atmosfera w sklepie, nieliczni klienci, personel porządkujący towar na półkach. I nagle młody człowiek głośno, tak, że słychać było w całym sklepie wyzywa mnie od lewaków, zdrajców ojczyzny, antypolaków itd. Słyszeli to wszyscy, ale nikt nie zareagował.
To jak walczyć z uprzedzeniami, rasizmem?
Jest źle. Podsycana przez rządzących naszym krajem nienawiść do wszystkich, którzy nie akceptują reguł przez nich narzucanych doprowadza do coraz głębszego rowu między nami. Coraz częściej, na razie werbalna agresja, rodzi konflikty wśród najbliższych. Coraz rzadziej potrafimy racjonalnie dyskutować i rozmawiać, a coraz częściej obrzucamy się inwektywami i wzajemną agresją. Z uwagą od początku obserwuję to wszystko, co dzieje się na Ukrainie. Kiedy z przerażeniem zauważyłem, że moi światli, wykształceni i wrażliwi ukraińscy znajomi bez żadnych moralnych oporów cieszą się i żartują sobie z każdej tragedii, która dotyczyła Rosjan, brakuje mi słów. Z ogromną przykrością takie postawy i reakcje coraz częściej dostrzegam wśród nas, Polaków. Naprawdę nie wiem, jak to zjawisko nienawiści, rasizmu i ksenofobii odwrócić. Bo to wymaga dobrej woli, otwartości i aktywności nas wszystkich. A to już jest chyba niemożliwe.
Co zostało z naszego wielokulturowego Białegostoku. Jak do niego wrócić?
Nie wydaje mi się, żeby Białystok był w Polsce tak samotną wyspą - symbolem rasizmu XXI wieku. Być może jest tak postrzegany, ponieważ wiele tych parszywych zjawisk jest upublicznianych. Nie podobają mi się częste porównania i argumentacja, że przecież w innych miastach też dochodzi to do takich sytuacji. Odpowiem trochę po gombrowiczowsku: a co mnie obchodzi, że gdzie indziej jest też źle, skoro u nas jest źle. Taka postawa to nic innego jak subtelne przerzucanie winy na innych. A Białystok jest moją ukochaną ojczyzną.