Kamil Markiewicz

Dariusz Kozubek, legenda Korony Kielce – co robi dziś?

Dariusz Kozubek wraz ze swoją żoną Pauliną z uśmiechem na twarzy wspomina czas, gdy występował w kieleckiej Koronie.  W jej  barwach stawiał swoje pierwszej Fot. Kamil Markiewicz
Dariusz Kozubek wraz ze swoją żoną Pauliną z uśmiechem na twarzy wspomina czas, gdy występował w kieleckiej Koronie. W jej barwach stawiał swoje pierwszej piłkarskie kroki.
Kamil Markiewicz

Dariusz Kozubek wiele lat był związany z kielecką Koroną. W tym klubie uczył się piłkarskich umiejętności, jednak największe triumfy święcił grając w Szczakowiance Jaworzno.

Dariusz Kozubek do kieleckiego klubu trafił jako młody chłopak. W Koronie reprezentował drużyny w niemal wszystkich grupach młodzieżowych.
- Swoją przygodę z piłką nożną rozpocząłem w Koronie pod wodzą trenera Krzysztofa Retlikowskiego, który był także moim nauczycielem w Szkole Podstawowej numer 27. To on zachęcił mnie do treningów w tym klubie. Przeszedłem w nim wszystkie szczeble począwszy od trampkarzy, skończywszy na zespole seniorów - mówi Dariusz Kozubek.

- Piłka nożna od zawsze była w moim życiu. Jako młody chłopak zaraz po szkole, zostawałem na boisku przy SP 27 i potrafiłem na nim spędzić po pięć, sześć godzin. Do domu wracałem dopiero wieczorem i to umorusany niczym kominiarz. Tak niemal wyglądał każdy mój dzień. Największą motywacją dla mnie, jeśli chodzi o poprawienie ocen w szkole, był zakaz gry w piłkę. Miłość do futbolu pozostała mi do dziś - dodaje były piłkarz kieleckiego klubu.

Zadebiutował mając 16 lat w meczu z Jagiellonią
Mając zaledwie 16 lat Dariusz Kozubek zadebiutował w pierwszym zespole Korony. Zagrał on w drugiej lidze przeciwko Jagiellonii Białystok.
- Pamiętam, jakby to było wczoraj. Zawodnicy Korony strajkowali, ponieważ od dłuższego czasu nie otrzymywali wynagrodzeń. Otrzymałem telefon od kierownika drużyny Pawła Wolickiego na dwa dni przed meczem, żebym był gotowy. Były to jedne z najdłuższych dwóch dni w moim życiu. W nocy nie mogłem spać, buty stały wypastowane na półce, czekając na ten historyczny dla mnie pojedynek. Wspominam te czasy z dużą radością, mimo że otrzymałem szansę gry w takich okolicznościach - zaznacza Kozubek.

- Gra w Koronie sprawiała nam w tamtych czasach dużą radość. Nie patrzyliśmy na to, że w klubie nie ma pieniędzy, tylko staraliśmy się cieszyć treningami i meczami. Nie tylko mnie udało się znaleźć dla siebie lepszy klub po odejściu z Kielc. Podobne szczęście mieli także Przemek Cichoń, Jacek Kubicki, Maciek Pastuszka oraz Krzysiu Pyskaty - mówił były gracz Korony.

Największe triumfy święcił w Jaworznie
Po ośmiu sezonach gry w Koronie, Kozubek przeniósł się do Górnika Łęczna, którego reprezentował przez rok. Później przez pół roku grał w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, z którego w przerwie zimowej sezonu 2000/2001 trafił do Ceramiki Opoczno. Dobre występy w tym klubie spowodowały, że znalazł on uznanie w oczach trenera Marka Motyki, który zaproponował mu transfer do Szczakowianki Jaworzno, której był szkoleniowcem.

- Grając w Szczakowiance byłem rozchwytywany. Wiele klubów chciało mnie wtedy pozyskać. Między innymi: Wisła Kraków, Zagłębie Lubin, Cracovia Kraków, Odra Wodzisław Śląski oraz klub z ligi greckiej. Z Odrą, której szkoleniowcem był Ryszard Wieczorek, podpisałem wstępną umowę, ale ostatecznie nie zdecydowałem się na występy w barwach drużyny ze Śląska. Postanowiłem wtedy zostać w Szczakowiance - mówił Dariusz Kozubek.

W klubie z Jaworzna Kozubek rozegrał 29 spotkań w pierwszej lidze (obecna ekstraklasa), zdobywając 6 bramek. W najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrał on w sumie 59 pojedynków. Po 11 w barwach Polonii Warszawa i Zagłębia Sosnowiec, a 8 w Koronie.

- Niestety, nie miałem szczęścia. Z Polonią spadłem z ekstraklasy. Do utrzymania zabrakło nam jedynie punktu. Dobrze wspominam ówczesnego prezesa i sponsora klubu Jana Ranieckiego, który serce oddawał dla Polonii. Niestety, on zmarł, a klub zaczął popadać w coraz większe problemy finansowe. Otrzymałem propozycję pozostania w Polonii, ale mając rodzinę musiałem myśleć o tym, żeby zarabiać pieniądze. Zagłębie również nie było dla mnie szczęśliwe. Do drużyny z Sosnowca dołączyłem na dwa miesiące przed rozpoczęciem rozgrywek. Na tydzień przed startem ligi okazało się, że po sezonie drużyna zostanie za korupcję zdegradowana do drugiej ligi. Bardzo ciężko grało się w ekstraklasie z wiedzą, że nie mamy szansy na utrzymanie w rozgrywkach. Każdy z nas chciał się pokazać, z jak najlepszej strony, ale było to trudne. Po grze w Zagłębiu piłkarzom ciężko było znaleźć dobre kluby. Po czasie spędzonym w Sosnowcu, nie udało mi się wrócić na ekstraklasowe boiska - mówił Kozubek.

W drugoligowej Koronie była rodzinna atmosfera
- Bardzo dobrze wspominam występy w drugoligowej Koronie, gdy trenerem był Włodzimierz Gąsior, a sponsorem Nida-Gips. Wtedy w drużynie panowała świetna, rodzinna atmosfera. Spotykaliśmy się nie tylko na boisku, ale także poza nim. Wszyscy się szanowali. Do tej pory utrzymuję kontakt z zawodnikami, z którymi wtedy grałem. Przy odrobinie większych funduszach mogliśmy walczyć o awans do pierwszej ligi - ocenia Kozubek.

- W pamięci pozostaną kieleckie mecze derbowe z Błekitnymi. Po zwycięstwie szedłem przez ulicę Waligóry (obecna ulica Żytnia) z podniesioną głową, czując szacunek kibiców - mówił Kozubek.

W Radomiu grało się trudno
Kozubek na swoim koncie ma także występy w Broni Radom, które były dla niego cennym doświadczeniem. - Na pierwszy trening w Broni, przyszli kibice z Radomia i wyzywali Koronę. Trener Artur Kupiec wygonił ich z trybun. Oprócz mnie do tego klubu trafili również Marcin Kośmicki, Przemek Cichoń i Łukasz Jamróz. Z czasem zaczęliśmy grać i zdobywać punkty dla Broni i sytuacja się unormowała. Po awansie do drugiej ligi kibice nosili nas na rękach, skandując nasze nazwiska. Nie zapomnę derbowego spotkania z Rado-miakiem, w którym po 40 latach Broń wygrała na boisku przeciwnika. Mecz oglądało dziesięć tysięcy fanów Radomiaka i czterystu naszych kibiców. Atmosfera na trybunach była ekstraklasowa. Bramkę zdobył wtedy Łukasz Jamróz i podniósł do góry koszulkę, pod którą miał trykot Korony. Trybuny ze wściekłości aż zadrżały - wspomina Kozubek.

Stawia przed sobą nowe wyzwania
41-letni Dariusz Kozubek przed sezonem 2014/2015 trafił do czwartoligowego wówczas Spartakusa Daleszyce, którego został grającym trenerem. Już w pierwszym sezonie wywalczył on z tą drużyną awans do trzeciej ligi. Wciąż jest on w kadrze zespołu i zagrał w dwóch ostatnich meczach z Garbarnią Kraków i Wierną Małogoszcz.
- Cały czas staram się prowadzić zdrowy styl życia. Wciąż biorę udział w treningach, aby być przygotowanym do meczów. Obecnie staram się zwiększać swoją wiedzę podczas kursu trenerskiego UEFA A, który odbywa się w Radomiu. Wiążę swoją przyszłość z pracą szkoleniową. Wiem, że jest to bardzo trudne zajęcie. O wiele trudniejsze niż gra w piłkę. Jako piłkarz zdobyłem cenne doświadczenie, którym teraz chcę się dzielić z innymi zawodnikami - podkreśla Kozubek.

Kamil Markiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.