Danuta Jazłowiecka: Możemy zasnąć w Unii Europejskiej i obudzić się poza nią
Myślę, że tak jak naszym kandydatom trudno było się dostać do Parlamentu Europejskiego, tak i ja miałabym z tym problem - mówi Danuta Jazłowiecka, europosłanka PO od 10 lat.
Przed wyborami do Brukseli mówiła pani, że nie wyobraża sobie, aby Opolszczyzna nie miała tam swojego przedstawiciela. Taki scenariusz jednak się ziścił.
Jestem tym zaskoczona. Nasi kandydaci, nie tylko z mojego ugrupowania, ale generalnie kandydaci opolskiej ziemi, mieli dobrą kampanię i wydawało się, że jest duża szansa na to, aby wygrali.
Brak osoby z woj. opolskiego w PE może nieść negatywne skutki dla regionu?
Musimy najpierw jeszcze raz przyjrzeć się kandydatom, na ile byli aktywni na rzecz regionu w dłuższej perspektywie. Wielu z nich było. Z pewnością żal tych aktywnych, dawali szansę na dobrą pracę również w regionie. Podczas kampanii poprosiła mnie o wsparcie Janina Ochojska [nr 1 listy Koalicji Europejskiej w naszym okręgu - dop. red.]. Myślę, że będzie osobą aktywną także w naszym województwie. Mam więc nadzieję, że za jej pośrednictwem będziemy bliżej Parlamentu Europejskiego.
Marszałek Andrzej Buła, lider PO w regionie, który o miejsce w Brukseli ubiegał się z 4. pozycji na liście KE, nie prosił pani o poparcie?
Poproszę o następne pytanie.
Dlaczego?
Nie jest czas, by teraz rozmawiać na temat problemów.
Jakie to problemy?
Porozmawiajmy o tym zimą, przy kominku. Może będzie ku temu lepsza atmosfera. Będzie już po wyborach. Nie chciałabym, abyśmy przed nimi robili bałagan. W polityce bywają osoby nieodpowiedzialne, które wiedząc o zbliżającej się kampanii, wyciągają na światło dzienne problemy swoich środowisk, a wszędzie się one pojawiają.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień