Daniel Koczon: Denerwuje mnie wypominanie wieku
- Przez miesiąc nie zapomnę przecież, jak się gra w piłkę – mówi DANIEL KOCZON, który po czterech latach wraca do Stali Rzeszów.
Siarka Tarnobrzeg nie chciała przedłużyć umowy z piłkarzem, który znalazł się w drugoligowej „jedenastce” sezonu?
Chciała, ale byłem już zmęczony pewnymi zawirowaniami w klubie.
Takie zdania oznaczają zwykle, że zawodnik nie dostaje wypłaty na czas.
To też się zdarzało, ale chodzi bardziej o to, że drużyna trochę się rozeszła. Szykują się duże zmiany kadrowe, czyli ponowne zgrywanie się wszystkich ze sobą. Liczono, że znów będę tym, który mocno pociągnie wózek do przodu, ale uznałem, że mój czas w Siarce dobiegł końca.
W Stali też będzie się od pana sporo wymagać.
Wierzę, że sobie poradzę. Nie mówię, że w trzeciej lidze łatwo się gra, ale różnica poziomów jednak istnieje. Polonia Warszawa zagrała w drugiej lidze składem, którym awansowała i szybko spadła.
Zaskoczyła pana oferta z Rzeszowa?
Nie. Co jaki czas dostawałem stamtąd sygnał. Wygląda, że cztery lata temu rozegrałem w Stali nie najgorszy sezon.
Wtedy miał pan 31 lat.
Boli mnie, a właściwie denerwuje, gdy czytam, słyszę komentarze na temat moich 35 lat. Byłem ważnym piłkarzem Siarki, strzelałem gole. Nie chodziłem po boisku, tylko zasuwałem w każdym meczu. I teraz w miesiąc zapomnę jak się gra w piłkę? Nie przychodzę do Stali odcinać kuponów. W sporcie nigdy nie ma gwarancji, ale piłka ciągle mnie cieszy i na ten moment nie wyobrażam sobie, że nie dodam drużynie pewnej jakości.
Z trenerem Bławackim już pan sobie porozmawiał.
Z trenerem, z działaczami, z kolegami. Na razie wszystko wygląda ciekawie. W drużynie jest fajna atmosfera i oby tak było w sezonie.
Stal trzy sezony z rzędu nie potrafiła awansować do drugiej ligi.
No to najwyższy czas, żeby to zrobić. Mieszkam w Lublinie, ale nie jestem wychowankiem klubu z tego miasta. Pochodzę ze Szczebrzeszyna, więc jeśli Stal awansuje wyżej kosztem Motoru, nie będę miał żadnych mieszanych uczuć.
Miał pan czas trochę odpocząć po poprzednim sezonie?
Nigdzie nie wyjeżdżałem, byłem w Lublinie, ale czuję się dobrze. Nic mi nie dolega i chciałbym jak najszybciej pokazać niedowiarkom, że Koczon to nie jest wcale zgrana karta.