Damian Bożek: Bóg dał mi drugą szansę i jakieś zadanie
21-letni piłkarz Stali Mielec lada dzień zwiąże się ze Stalą Rzeszów. Z drużyną chce awansować do 2 ligi. Opowiada o grze w nowym klubie i wypadku w Weryni, w którym zginęli jego koledzy.
W piątek obchodziłeś 21. urodziny. Czego życzyłbyś sobie z tej okazji najbardziej?
Z okazji urodzin chciałbym życzyć sobie przede wszystkim zdrowia, bo to w życiu jest najważniejsze. Mam nadzieję również, że kontuzje zaczną mnie omijać.
Z zespołem Stali Rzeszów trenujesz już od miesiąca, ale wciąż brakuje oficjalnej informacji, że zostałeś zawodnikiem tego klubu. Kiedy takiej informacji możemy się spodziewać?
Tak, z zespołem trenuje od czterech tygodni i zdążyłem zagrać już 2 sparingi. Trener powiedział, że widzi mnie u siebie w drużynie, a kluby wstępnie dogadały się już w sprawie wypożyczenia. Do ustalenia zostały kwestie indywidualne, które myślę, zostaną podjęte na dniach.
Do Rzeszowa będziesz wypożyczony ze Stali Mielec?
Tak, będzie to półroczne wypożyczenie.
Twoje poprzednie wypożyczenie do Wólczanki Wólka Pełkińska naznaczone było ogromną tragedią. Uczestniczyłeś w wypadku, w którym zginęło pięciu twoich kolegów z drużyny.
Są to wspomnienia, która pozostaną ze mną do końca życia. Obrazy z Weryni wracają, często w najmniej oczekiwanych momentach…
Cud sprawił, że tobie udało się wyjść z wypadku.
Oprócz paru szwów i zadrapań nic poważnego mi się nie stało. To był prawdziwy cud. Wierzę, że dostałem od Boga drugą szansę i jakieś zadanie, które muszę wykonać. Po prostu wygrałem drugie życie.
Teraz znowu zagrasz w 3 lidze, tym razem w Stali Rzeszów. W jakiej formie obecnie się znajdujesz? Rundę jesienną niestety w większości spędziłeś na rehabilitacji…
Obecnie czuje się bardzo dobrze i po kontuzji jakiej doznałem w lecie nie ma już śladu. Wtedy straciłem 3 miesiące przez złamanie kości strzałkowej. Kontuzji nabawiłem się kilka dni przed startem ligi i w pewnym sensie przekreśliło moje szanse na debiut na zapleczu ekstraklasy. Do treningów wróciłem dopiero w połowie października. Zdążyłem zagrać kilka spotkań w rezerwach. Później w rozmowie z trenerem Smółką dowiedziałem się, że o miejsce w składzie będzie mi bardzo ciężko. Wiadomo jaka jest sytuacja w tabeli i drużyna musiała zostać wzmocniona.
Z aklimatyzacją nie było chyba większych problemów zważywszy na to, że w drużynie było już dwóch innych zawodników z Mielca: Jakub Zięba i Marcin Wieczerzak.
Tak, Kuba i Marcin z którymi grałem w Mielcu, pomogli mi w sprawach organizacyjnych i jestem im za to bardzo wdzięczny. Co do samego klubu i atmosfery to bardzo mi się podoba. Od samego początku cel został nakreślony, a jest nim awans do 2 ligi.