Przyszłość ustroju Polski zależy od mediów. Kluczową kwestią dla demokracji w kraju jest sprawa wolnych mediów: tych w rękach polskiego kapitału jak tych, które opierają się o kapitał zachodni.
Opozycja miała moment po uroczystościach żałobnych po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, a potem w połowie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, kiedy wydawało się, że jesienią ma nawet szansę pokonać PiS. Ta perspektywa się oddaliła. Z jednej strony można powiedzieć tak: intensywność wrażeń, jakich dostarcza władza (pozytywnych i negatywnych) jest na tyle mocna, że wydaje się, jakby PiS rządziło już 8 albo 12 lat. Jest to jednak u władzy dopiero cztery i kolejna z kolei wygrana nie będzie dziwnym.
Na końcu końców chodzi przecież o to, żeby obywatele mieli wybór: czyli, żeby w kolejnych wyborach zwycięstwo opozycji było możliwe. Z wolnymi wyborami nie chodzi wyłącznie o to, że mają możliwość głosować, ale o to by wyborcy mieli możliwość obserwować normalną kampanię wyborczą, by nikomu nie przyszło do głowy urządzać wyborów bez pluralistycznych mediów. W takim bowiem kontekście drogą do zmiany władzy staje się najczęściej demonstracja uliczna, przewrót itd., czego Polska w ostatnich stu latach doświadczała.
Tak dochodzimy w Polsce do punktu, w którym nie tak ważne jest, która partia rządzi, ale czy obywatele mają wybór. „Budapeszt” w Polsce, czyli pożądana przez niektórych do przeniesienia do Polski sytuacja na Węgrzech, polega na tym właśnie, że wybory się odbywają, ktoś głosy liczy, są nawet media niezależne od rządu, ale małe i tylko elitarne. Faktyczna krytyka władzy nie jest możliwa.
Zachowanie pluralizmu w mediach jest konieczne także ze względu na interes dzisiejszej władzy. Jasne, marząc o kolejnych sukcesach wyborczych, przedstawiciele rządu marzą i o tym, by oklaski dla nich rozlegały się w każdym medium, a krytyka ociekała wyrozumiałością.
Żądza zjedzenia wszystkiego ze stołu potrafi być mocniejsza od zdrowego rozsądku. Ale warto pamiętać o tym, że brak pluralizmu w mediach oznacza, że także w ramach obecnego systemu władzy, ktoś się do mediów dorwie a jakaś inna frakcja czy koteria tego dostępu nie będzie miała.
Logika czynienia z mediów instrumentu w rękach jednej grupy potrafi się zemścić także na dzisiejszych promotorach różnych pomysłów brania gazet w imadło polityki. Warto w takich momentach pamiętać, że nic nie trwa wiecznie, Polska na pomysłach niby-polonizacji straci, a w życiu jakoś tak to jest, że pierwsi mogą stracić dzisiejsi promotorzy pomysłów na media.
[polecane]16603147,16631599,16600953,16633503,16624287,16654521[/polecane]