Daję po pysku złemu demonowi
Film „Najlepszy” to historia głogowianina Jerzego Górskiego, który wyszedł z uzależnienia dzięki sportowi i sięgnął po mistrzostwo świata w triathlonie
Od czego się zaczęła pana pasja?
32 lata temu poznałem bieganie, które mnie wciągnęło i dało nowy narkotyk życia. Tak jest do dzisiaj, to moja wielka miłość. Nie tylko bieganie, ale duchowość, która pozwala człowiekowi kontrolować i przeżywać fantastyczne uczucia. Kontakt z umysłem, mózgiem, sercem, całym ciałem. Można kogoś lać w mordę, można pić alkohol, można brać narkotyki. Każdy ma coś swojego. Ja także dążę do czegoś i to przeżywam. Lubię mocne życie i taki jestem. Robię coś dla siebie i przy okazji dla kogoś.
Czy można przestrzec młodych ludzi przed narkotykami?
Powiem bardzo szczerze. Nie jestem już tym człowiekiem, którym byłem kiedyś. Nikomu nie pokazuję palcem, co ma robić. Wiem jedno, im więcej młody człowiek zazna doświadczeń w różnych sprawach, tym bardziej prawdopodobne jest, że znajdzie swoją drogę. Nie ma na to recepty. Trzeba tworzyć siebie poprzez realizację swoich marzeń. Nie zawsze jednak można je realizować, z różnych przyczyn, także rodzinnych. Nie jestem człowiekiem, który chodzi i namawia ludzi do leczenia. Ze swojego doświadczenia wiem, że trzeba dać każdemu możliwość pokazania, że coś potrafi w życiu. Trzeba mieć coś, co sprawia dużą radość. Nie doznając radości, możemy przypadkowo ją otrzymać, nie wiedząc nawet, że coś potrafimy. Pamiętam, jak po raz pierwszy w życiu wziąłem udział w marszobiegu.
Zasada, „co cię nie zabije, to cię wzmocni”?
Wszystkie słabe rzeczy można przekuć w silne. Trzeba mieć świadomość tego, co można. W życiu jestem taki, że mam cel i działam konsekwentnie w tym kierunku. Chcę mieć z tego satysfakcję i ktoś inny też niech ma z tego satysfakcję. Każdy rządzi sobą i tym, co chce w życiu osiągnąć.
Jak odnalazł się pan w sytuacji człowieka, o którym nakręcono film?
Jest to cholernie duża odpowiedzialność. Mam nadzieję, że „Najlepszy” zwróci uwagę widzów na to, że możemy pokonać własne słabości. Później mogą się one stać naszą siłą w życiu. To nie jest film o narkomanii, tylko o demonach życia. Każdy z nas ma demona dobrego i demona złego. W zależności od tego, który nas opanuje, to z tym żyjemy. Cały czas daję po pysku temu złemu.